byłem na Krakowskim chwilę po 21. Duża grupa modlących się, spora - przeciwników.
Zaraz po moim przyjściu z drugiej strony (bliżej Przekąsek) zaczęły się histeryczne krzyki młodej kobiety, wzywającej policję. Sporo ludzi się ruszyło, a zaraz później policja zwinęła do radiowozu jednego z obrońców, Pawła, o ile dobrze pamiętam imię. Nie udało mi się ustalić, co się stało. W każdym razie później już go widziałem na miejscu. Inny chłopak, będący pod krzyżem prawie zawsze spytał, czy mogę mu postawić kawę, więc na jakiś 20 minut poszliśmy do jednej z pobliskich knajpek. Gdy wróciłem na miejsce sytuacja była diametralnie inna. Mniejsza grupa modlitewna i w zasadzie brak przeciwników, oprócz jakichś raczej spokojnych, rozmawiających głównie między sobą grupek. Owszem, pod koniec Apelu znalazł się jakiś sympatyczny młody człowiek, który dość głośno sklasyfikował modlących się słowami "stare chuje", ale mało kto na to chyba nawet zwrócił uwagę. Tak więc spokojnie. Ludzie modlili dookoła krzyża ułożonego ze zniczy, część osób trzymała znane już ze zdjęć niewielkie, drewniane krzyże. Przed 22 zaczęto wszystko zbierać a gdy ludzi zostało trochę mniej, lampki zaś w większości zniknęły, pojawił się ksiądz. W związku z tym znów ułożono krzyż, dookoła niego zaś zebrała się grupa odmawiająca z księdzem różaniec. Sporo było w niej osób młodych, w tym takich, które wpadły na chwilę, na jedną lub dwie tajemnice różańca, po czym odchodziły w swoją stronę. Modlitwę próbował zakłócać starszy facet puszczający bańki mydlane, ale niespecjalnie robiło to na ludziach wrażenie. Trochę po 22 do ludzi podszedł młody, krótko ostrzyżony i zapewne pijany lub pod wpływem narkotyków gość, który zaczął dość głośno mówić "widziałem was, a teraz przyszedłem do was i dla mnie wy wszyscy jesteście..." - ruchy przy tym wykonywał dość nieskładne i agresywne, o dziwo od razu wyprowadziła go policja. Zaraz potem zjawił się następny młody człowiek, wyższy, dość chudy, który przeszedł przez środek grupki, wyrwał jednej kobiecie krzyż ze słowami "zabieramy krzyże", w tym momencie jego również zgarnęła policja. Dwie stojące w pobliżu grupki młodych przeciwników (obie cztero, pięcioosobowe) nie włączały się w te zdarzenia, słyszałem tylko komentarze, że "normalnych gości to zabierają". Przed 23, gdy postanowiłem wracać, sytuacja wyglądała na opanowaną.
W trakcie modlitwy podeszła do mnie pani, której ponoć ktoś - jeśli dobrze zrozumiałem - polecił opowiedzieć mi rozmowę tej kobiety z policjantem, który powiedział do niej "nam płacą za stanie tutaj i wam też"...
Obrońcy tradycyjnie apelują o przychodzenie zwłaszcza na Apel Jasnogórski.