Trudno dziwić się nerwowości pana Grzegorza Miecugowa. Pan Grzegorz w swoim subtelnym stylu składa życzenia Jarosławowi Kaczyńskiemu (kto chce, niech sobie znajdzie) i bardzo gniewa się, że prezes PiS ośmielił się powiedzieć coś złego o audycji syna pana Bruna.
Pan Bruno, nie wiedzieć czemu, nie załapał się na bycie autorytetem moralnym (a miał podstawy, bo podpisał pewien list, który stał się kluczem do doboru takowych autorytetów, w Krakowie, w lutym 1953), jednak syn nadrobił za ich dwóch. Czy to jego wina, że dzwonili do niego tacy różni, w tym, jak mówią ludzie nieżyczliwi, pan Ryszard C. z Częstochowy, a może i pan Ryszard C. z Toronto? Że kilka razy na antenie, bez specjalnej reakcji pana prowadzącego ktoś tam mówił coś o zabiciu Kaczyńskiego? Może to zresztą plotki, nie wiem, nie oglądam Szkła i nawet, gdy jeszcze TVN 24 leciał u mnie non stop i nie odbierałem go jako stacji partyjnej (czyli gdzieś w okolicach prac komisji Rywinowskiej) akurat ta audycja wydawała mi się śmiertelnie nudna i na tyle żenująca, że nigdy nie oglądałem jej dłużej, niż 5 minut. Czasem jednak ktoś oglądał i pisał/mówił o tym, co usłyszał.
Nie trzeba kopać przesadnie głęboko zresztą. W 2008 roku ukazał się w Salonie24 tekst pod tytułem Pan Ryszard dzwoni do "Szkła" autorstwa Rewidenta, a w nim czytamy: "W sobotę do programu zadzwonił pan Ryszard, który rzeczywiście użył obraźliwych słów wobec Prawa i Sprawiedliwości. Prowadzący program - Wojciech Zimiński - zaapelował by takich określeń nie używać." Potem też jest ciekawie, gdyby analogiczny program prowadził Piotr Lisiewicz czy Rafał Ziemkiewicz, bałbym się, że tworzą klimat nienawiści. Na szczęście panu Ryszardowi (nie jednemu psu Burek, ale kto wie...?) klimat nienawiści stworzył jedynie Jarosław Kaczyński. Jaki klimat tworzy "Szkło kontaktowe" z 2 września tego roku, o którym pisał na gorąco jwp:
nadeszła godzina ( około ) 22.45 dnia 02.09.2010 R. i telewidz Pan Paweł z Niemiec ( dla mnie zwyczajna gnida i gównojad ) przerósł swoich "oficerów prowadzących".
Cytuję fragment w przybliżeniu:
"...NALEŻY KRZYŻ POZOSTAWIĆ NA KRAKOWSKIM PRZEDMIEŚCIU I UKRZYŻOWAĆ JARKA ZWANEGO KARTOFLEM, BY LUDZIE MOGLI SIĘ MODLIĆ DO NIEGO...".
"...NALEŻY POSTAWIĆ TEŻ DWA KRZYŻE DLA ŁOTRÓW I UKRZYŻOWAĆ DZIWISZA I RYDZYKA...".
A nasi "oficerowie prowadzący" spokojnie wysłuchali, nie przerwali, nie skomentowali.
Dopuścili się na antenie TVN24, w audycji na żywo ( choć jest przekazywana z kilkusekundowym przesunięciem - sprawdzone ) właściwie przestępstwa, brali udział w podżeganiu do zbrodni jaką jest zabójstwo, obrazie uczuć religijnych i kilku drobniejszych przestępstw z K.P.K.
I co? I nic. Zresztą o czym my w ogóle rozmawiamy? To w "Szkle kontaktowym" w swoim czasie pojawił się odcinek przyrodniczy, w którym (zapewne Bogu ducha winny i opowiadający o swojej pasji w dobrej wierze) myśliwy opowiada o strzelaniu do kaczek i okresie ochronnym. Widzowie musieli mieć nielichy ubaw, pan Grzegorz zapewne również. A czy pamiętacie sesję zdjęciową pana Miecugowa dla Vivy? Bawiącego się rozwalonym modelem samolotu na dywanie? Oburza niektórych Palikot? Słusznie, ale kim jest Miecugow i czy w czymkolwiek jest lepszy?