Komentarze, które pojawiły się na blogu Jacka Pałasińskiego są, nie ma się co czarować, skandaliczne. Autorów można by spokojnie ustalić, a być może nawet ukarać, jestem jednak całkowicie spokojny, że nic takiego się nie stanie.
Dziwnym bowiem trafem uwagi te pojawiły się w chwili, gdy Pałasiński postanowił po raz kolejny namalować nam czarno-biały obrazek, gdzie całe zło reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość. Pałasiński zresztą wszystko widzi chyba w tych dwóch kolorach, sam zaś czuje się zapewne najjaśniejszym punktem na swojej mapie świata. Wystarczy spojrzeć na pierwszy lepszy tekst, ja trafiłem na
taki, akurat dość mało znany, z 2009 roku:
Czy istnieją jeszcze dzisiaj „dzicy”? Tacy jak z książki Malinowskiego? Choć to politycznie niepoprawne sądzę, że tak. Wielu z nich zagnieździło się w rozwiniętych społeczeństwach Zachodu. Po czym ich poznać? Och, to nie trudne: po stosunku do mniejszości na przykład. Po stosunku do seksu: każdy i każda miała po pijaku dmuchanko na boku, żeby to jedno, ale nie ma istot bardziej świętoszkowatych w potępianiu podobnych „przygód” bliźniego… Po zamiłowaniu do publicznych egzekucji. Po obłudzie. Po lekturach: dla nich dzicy redaktorzy tworzą Fakt czy Superekspres. Po higienie osobistej. Po traktowaniu własności publicznej. Po traktowaniu bliźniego. Po tym, na kogo głosują…
Wróćmy jednak do przedostatniej notki, o którą tyle hałasu. Pałasiński pisze:
W Prawie i Sprawiedliwości jest tyle prawa i sprawiedliwości, ile prawdy w Prawdzie.
Przemoc to PiS, słowny bandytyzm to PiS, chaos to PiS, nieustanna awantura to PiS, węszenie spisków i wrogów wszędzie to PiS, codziennie, uparte szkodzenie Polsce i Polakom to PiS.
Kto chce się od PiS-u różnić musi się tego wszystkiego wyrzec, przemocy w pierwszym rzędzie.
Taksówkarz z Częstochowy zrobił tak wielką przysługę PiSowi, że mnie, prostolinijnego, nachodzi pytanie: której to partii on rzeczywiście nienawidził…
Sądy bardzo kategoryczne, ale niczym (poza samoświadomością autora i jego potencjalnych, myślących podobnie, czytelników) nie poparte. Przydałby się jakiś argument. I, jak na zawołanie, pojawia się. Oto bowiem nagle pojawiają się liczne komentarze, życzące Pałasińskiemu śmierci, demaskującego go jako Żyda itd, itp. No, nie ma się co oszukiwać, w sam raz. A nasz specjalista od spraw międzynarodowych i serialu "LosT" pisze:
Prawdziwi Polacy, Prawdziwi Chrześcijanie, Obrońcy Krzyża i reszta pięknej kompanii domagają się pomnika.
Niech więc ich wpisy zostaną tu jako ich pomnik.
Niech każdy przechodzień ich pozna. Niech wie.
No więc, ja ich bardzo chętnie poznam. Autorów można, jak napisałem na początku, ustalić. Ustalić, namierzyć i potępić. Parafrazując jednak Pałasińskiego komentatorzy z jego bloga zrobili autorowi tak wielką przysługę, że mnie, cynicznego blogera, nachodzi pytanie: której to partii oni rzeczywiście nienawidzili? Bo coś dziwnie zbieżne ich komentarze z wyobrażeniem sympatyka PiS, jakie lansuje uparcie (i zapewne nawet w nie wierzy) Pałasiński i jego koledzy. Jakby wprost z tego świata równoległego, gdzie podczas nazistowskich marszy z pochodniami padają słowa o prawdziwych Polakach.