Jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogą przytrafić się żołnierzowi, jest utrata broni. Jeżeli zdarza mu się to w warunkach bojowych, można go usprawiedliwić, ale jeśli gubi ją z własnej winy w sytuacji dalekiej od jakiegokolwiek zagrożenia popełnia nie tylko poważne wykroczenie przeciw regulaminowi, ale wystawia się na pośmiewisko kolegów, a także opinii publicznej.
Taką wpadkę zanotowali ostatnio trzej francuscy wojacy, którzy idąc zjeść posiłek w fast foodzie w małej miejscowości w pobliżu Lyonu zostawili swoją broń w samochodzie. W czasie, kiedy oddawali się konsumpcji, ktoś wybił szybę w ich furgonetce, odjechał nią, po czym porzucił niedaleko lokalu gastronomicznego zabierając dwa karabiny szturmowe oraz amunicję.
Ponieważ pojazd nie był oznakowany, prowadzący dochodzenie śledczy uważają, że kradzież była wcześniej przygotowana, a sprawca dobrze wiedział, po co włamuje się do wyglądającego na cywilny samochodu.
Nie chciałbym być w skórze tych żołnierzy, nawet jeśli broń się odnajdzie.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości