dzieciafryki.com
dzieciafryki.com
Michał Bury Michał Bury
264
BLOG

Pomoc zagraniczna przekleństwem Afryki?

Michał Bury Michał Bury Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Co chwilę pojawiają się informacje o różnej pomocy dla najbiedniejszego kontynentu na świecie. Corocznie miliardy dolarów spływają na Czarny Ląd, a efektu w skali makro dalej nie widać. Co jest tego powodem? W jakimś stopniu spróbowali odpowiedzieć na to laureaci tegorocznej nagrody Nobla z ekonomii.     

W tym roku nagrodę Nobla z ekonomii dostali Abhijit Banerjee, Esther Duflo i Michael Kremeri. Są oni przedstawicielami ekonomicznego nurtu "ekonomii rozwoju". Polega on na badaniu zjawisk występujących w biednych krajach i szukaniu rozwiązań mających na celu przezwyciężenie ubóstwa. Główną uwagę skupiają na mikro podstawach rozwoju. Dlatego posługują się chętnie eksperymentami, które odpowiadają na proste pytania. Odpowiedzi na te pytania zebrane razem mogą wyjaśnić złożony problem. Taka metoda pozwoliła np. polepszyć wyniki uczniów w Kenii. Naukowcy również zbadali różnice wydajności w ubogich krajach, które nie są tak oczywiste, jak między bogatymi a biednymi. Zasięg ich oddziaływania mógł objąć nawet 400 tyś. ludzi.  

Czy takie działania wystarczą? 

Pomoc zagraniczna dzieli się na dwa rodzaje. William Easterly scharakteryzował darczyńców jako "planistów" i "poszukiwaczy". Pierwsi narzucają odgórnie rozwiązania biednym krajom. Drudzy szukają oddolnych rozwiązań problemów. Wykazał również skuteczność "poszukiwaczy". 

Eksperymenty naukowców pozwalają na zoptymalizowanie finansowania, żeby było bardziej efektywne, ale czy to wystarczy? Raczej nie. "Planiści" nawet jeżeli będą czerpać wiedzę z "poszukiwawczych" form pozyskiwania wiadomości, jak i gdzie inwestować nie rozwiążą problemu definitywnie. 

Cały program nie ma sensu, bo oparty jest na dotacji zagranicznej, która w każdej chwili może być zawieszona lub wycofana. Wtedy cały proces załamuje się. Afryka nigdy nie wygrzebie się z biedy, kiedy sama nie stworzy samodzielnego potencjału gospodarczego. Subwencje utrudniają ten cel, ponieważ ludzie nie pracują w pocie czoła na swój zarobek, tylko patrzą jak tu skubnąć dofinansowania. Tak samo działają państwa, zwłaszcza w Afryce, gdzie prawo często jest iluzoryczne.   

Ron Paul powiedział kiedyś, że pomoc zagraniczna to zabieranie pieniędzy biednym ludziom z bogatego kraju i dawanie ich bogatym ludziom z biednego kraju. Podatki płacą głównie biedni, a rzekomą pomoc mają rozdysponowywać władze, a te reprezentują zazwyczaj bogatych. Często mówi się, że Afryka to studnia bez dna. Można władować masę pieniędzy i tak to nic nie da. Ale czy więcej pieniędzy w polskiej służbie zdrowia poprawiają sytuację? Wydatki rosną, a usługi nie polepszają się, a czasami nawet pogarszają się. Finansowanie to ważna sprawa, ale nie najważniejsza. To tak jakby naprawą wiadra z dziurą miałoby być dolewanie wody. 

Co można zrobić? 

Po pierwsze, to nie okradać. Pod rzekomą pomocą, często kryje się chęć uzależnienia kraju ekonomicznie. Zwłaszcza Chiny dość aktywnie próbują stawiać pod ścianę afrykańskie państwa.

Rozdawanie darmowych rzeczy, sprzętów często ma odwrotny skutek do zamierzonego. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku. Dziecko dostało za darmo bluzkę. Jednak ekonomia to połączenie konsekwencji widocznych z tymi ukrytymi. Niewidocznym skutkiem jest to, że hamuje się poprzez rozdawnictwo powstanie lokalnego przemysłu, przedsiębiorczości itd. "Ofiarujemy" nadwyżki produkcji, czy zbyteczne rzeczy naszej cywilizacji ze sztucznym poczuciem, że pomagamy, a w rzeczywistości pogrążamy w dalszym marazmie afrykańskie państwa. 


Źródło: businessinsider.com.p

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka