Po drugiej stronie barykady...

W jednej z wcześniejszych notek pisałem o tym, dlaczego PiS zdecydował się poprzeć Karola Nawrockiego na prezydenta i zastanawiałem się, jak mogą się kształtować relacje nowego prezydenta z PiS. W komentarzu pod notką odpowiedziałem na pytanie Kemira "W co gra PiS" i zastanawiałem się, jak należy rozumieć ew. awans Czarnka do Wielkiego Pałacu. Jeśli macie podobne zdanie od mojego, czy inne, to koniecznie napiszcie, bo temat jest naprawdę intrygujący. Odpowiedź moja koresponduje z wypowiedziami Marcina Palade w tym temacie, co dziwne, bo przez długi czas uważałem tego człowieka za badacza, w którym z rozumem wygrały emocje. Negatywne emocje w stosunku do PiS.

Ale zostawmy na boku te tematy i przyjrzyjmy się stronie rządzącej, do czego skłoniło mnie obejrzenie wyżej zamieszczonego filmiku z PRZEkanału. Autor pisze:

Jeszcze nigdy w historii Donald Tusk nie był tak słaby. Lider PO pierwszy raz stanął przed realną groźbą utraty nie tylko stołka premiera, ale i władzy w partii. Gdy uwaga mediów i opinii publicznej skupiona została na spiskowych teoriach o sfałszowanych wyborach, Tusk walczył o swoje polityczne życie. Atak przyszedł z nieoczekiwanej strony, a jego efekty mogą przynieść w niedalekiej przyszłości wielkie zmiany w polskiej poli. Czy spiskowcy zostaną teraz wycięci?

A ja dopowiadam, że chodzi o rzekomy sojusz koterii Trzaskowskiego i Sikorskiego, którym z różnych względów władza Tuska zaczęła ciążyć. Zwłaszcza że wygrał Nawrocki i gołym okiem widać, że z Tuskiem u steru łajba zatonie. To już nie ten Donek, co się kulom nie kłaniał i w Europie mówiono o nim "Cysorz"... dziś to prawie że bydlęcy wagon do Kijowa.

Pamiętacie może "prawybory w PO", gdzie Tusk próbował antagonizować obie koterie, a na końcu zostać sprawiedliwym rozjemcą? Podobno nici były aż tak grube, że sami zainteresowani załapali w czym rzecz. W każdym bądź razie urzekający głos Donalda już nie działa, po stronie spiskowców zostaje już tylko lęk przed konsekwencjami nieudanego puczu.

W filmiku znajdziecie wiele smakowitych informacji, w tym między innymi taką, jak to stryjowi Giertycha udało się odprawić uroczystą mszę w intencji "Miśka" Kamińskiego w samym sercu Watykanu, w jego 40 urodziny, o co zabiegał przez swego przyjaciela Romana. Widać chłopak sporo nagrzeszył skoro tak usilnie zabiegał...

Autor uważa, że koterie są jeszcze zbyt słabe, by pokonać Tuska, który zdążył już zwietrzyć spisek, ale to w każdej chwili może się to zmienić. Myślę, że chodzi mu o dołączenie przystawek do pałacowego przewrotu. Jeśli przewrót by się udał, to możliwe by być może było doczołganie do wyborów w 2027 r. w jakimś tam stylu, a nade wszystko nawiązanie przez nowy rząd i nowego premiera, przyjaznych relacji z otoczeniem Trumpa. Fakt, że żonka Sikorskiego także potrafiła nie raz i nie dwa pyskować, byłby trzeciorzędny w stosunku do dania głównego, które spiskowcy chcą podać Wielkiemu Donowi zza Oceanu na tacy. Wiedzą, że taki dar spodobałby się Trumpowi i wtedy wiele mogłoby zostać wybaczone...

O tym, co by to oznaczało dla Polski, gdyby tak się stało, być może innym razem... Nie są to, paradoksalnie, wesołe przemyślenia.