centaurek centaurek
289
BLOG

"Nius"

centaurek centaurek Rozmaitości Obserwuj notkę 0

„Nius” jest ważny. Im bardziej sensacyjny, im lepiej opisany, tym więcej czytelników przyciągnie. Należy więc z „niusa” wycisnąć ostatnią kropelkę, by odbiorca z wypiekami na twarzy mógł wiadomość przeczytać, pokiwać głową i powiedzieć: „Ależ ci ludzie bywają dziwni, perfidni i okrutni. Całe szczęście, że ja taki/taka nie jestem”.

Dobry „nius” to żyła złota, zarówno dla dziennikarza jak i portalu czy gazety. W końcu są czasopisma, różniące się tylko kolorem (bo bynajmniej nie poziomem) od papieru toaletowego, które dobry „nius” potrafią wałkować w nieskończoność (vide sprawa śmierci małej Madzi). Zdarza się jednak, nawet poważnym ponoć dziennikarzom, wyprodukować „niusa” który przyniesie imże chwałę kosztem Bogu ducha winnym ludziom. Takie dziennikarstwo a la hiena charakterystyczne jest dla „Faktu” czy „Super Expresu”, tam poziom piszących oscyluje w okolicach dna (szamba), czasami jednak na taką łatwa sensacyjkę potrafią złapać się i inni.

Dni temu parę obiegła Polskę sensacyjna wiadomość. Oto dwójka zwyrodniałych (ha!) rodziców, gdzieś i to głęboko mając swoje dwuletnie dziecko, pozostawiło dzieciaka w recepcji lotniska i poleciało wypoczywać w tropikach. Widzowie karmieni byli filmem z monitoringu, na którym maluszek rozpaczliwie gonił za rodzicami, a w tle słychać było komentarz na temat patologii w polskiej rodzinie.

Zagrzmiał TVN, zakrzyknęły szmatławce – „Co to za rodzice!”. Głos zabrał nawet Owsiak, w niewybredny sposób komentując tę sytuację. Media publiczne zastanawiały się już, na ile skazani zostaną rodzice przegapiając fakt, iż już w kilkanaście minut po zdarzeniu policja stwierdziła, że nie doszło do naruszenia prawa. Co gorliwsi komentatorzy mieli nawet używanie twierdząc, że „co to za policja? Rodzice wyrodni dziecko zostawiają dla własnej przyjemności, a oni mówią, że przestępstwa nie było! Hańba!”

Chyba jako pierwszy sprawie dogłębnie przyjrzał się jeden z najciekawszych blogerów – Kominek. I zauważył to, co powinne zauważyć media, mieniące się być obiektywnymi.

Sytuacja była prosta – rodzice przyjechali na lotnisko z dzieckiem. Zorientowawszy się, że dziecko nie ma ważnego paszportu, zadzwonili po opiekunkę. Opiekunka ruszyła natychmiast w kierunku lotniska, jednakże ze względu na krótki czas, jaki minął od powiadomienia, a także korki, awarię auta po drodze (czyli typowe prawo Murphy’ego) spóźniła się. Raptem dwanaście minut. Dziecko nie zostało pozostawione samo sobie, oddano je pod opiekę służb lotniska, zresztą za ich zgodą. Opiekunka wkrótce się zjawiła, ale jakiś nadgorliwiec zadzwonił po Policję. I oczywiście po dziennikarzy. A jakas miernota dziennikarska postanowiła nakręcić aferę. Tymczasem nie było żadnej afery…

Po prostu był „nius”.

Dobry „nius”, zwłaszcza skoordynowany pomiędzy redakcjami, pokazuje, jak wszechwładne mogą być media. Zwłaszcza sterowane odgórnie.

Nie wnikam, czy Amber Gold jest piramidą finansową, czy nie. Ludzie inwestujący grube kwoty w tego typu instytucjach powinni być na tyle inteligentni by wiedzieć, czy wpłacają pieniądze na konto poważnej instytucji, czy oszustów. Skoro jednak Amber Gold funkcjonował bez problemów przez trzy lata, co więcej, zainwestował zyski w linie lotnicze, będące konkurencją dla dotychczas latających – jakieś zyski musiał mieć. Piramida czy dobrze zarządzana spółka? Nie wiem.

Ale od jakiegoś miesiąca rozpoczęła się nagonka na Amber Gold, OLT i prezesa AG – Plichtę. Nagle, ni stąd ni z owąd prawie wszystkie ogólnopolskie portale (z Komisją Nadzoru Finansowego na czele) rzuciły się na firmę niczym Reksio na szynkę. To był biznesowy „nius”: Amber Gold to piramida – grzmiał Samcik (bloger na usługach Wyborczej), piramidy to zło, a przecież AG to piramida – pisała Wirtualna Polska. Bez dowodów rzucono się na firmę, powodując efekt domina – kiedy większość stron pisze, że AG to złodzieje, ci, którzy ulokowali oszczędności w firmie, pobiegli je natychmiast wycofywać. A banki zablokowały konta, bo przecież AG to na pewno oszuści, a nikt nie zaryzykuje reputacją, by wspomagać cwaniaków.

Napisze jeszcze raz – nie wiem, czy Amber Gold to piramida, czy firma, która miała pomysł i go realizowała. Ale „niusy” z ostatniego miesiąca, „niusy” przez kogoś niewątpliwie sterowane pogrążyły w kilka tygodni firmę, która przez trzy lata bez problemów radziła sobie na rynku.

Niestety, ktoś, gdzieś pisząc „niusa” potrafi zapomnieć, że to nie tylko literki w gazecie czy Internecie. To także tragedia ludzka, tragedia, którą mógł spowodować nieodpowiedzialny dziennikarz. Dlatego warto czasem pomyśleć czy ta wierszówka, która wpływa na konto, nie jest czasem lekko splamiona czyjąś tragedią.

 

centaurek
O mnie centaurek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości