cepol 18.02. 2013 Najsilniejsza czeska partia opozycyjna, zdecydowany lider wszelkich rankingów (jest pewne, że wygra najbliższe wybory parlamentarne), Czeska Partia Socjaldemokratyczna(ČSSD),ogłosiła propozycję zasadniczej reformy edukacyjnej.
Partia jest za tym, by ostatni rok przedszkola był dla wszystkich dzieci obowiązkowy i by do pierwszej klasy szły dzieci w wieku siedmiu lat (dotąd – w wieku sześciu lat). Plan ten ogłosił minister edukacji w opozycyjnym gabinecie cieni,Marcel Chládek.Jego zdaniem dzieci siedmioletnie są bardziej dojrzałe. Dodatkowo nowym obowiązkowym przedmiotem miałaby być praca-technika. Chládek,reagując na krytykę swego pomysłu zauważył, że taki system (od siedmiu lat) obowiązuje np. w Finlandii. W Czechach i tak dopuszczane są wyjątki – jest dość sporo dzieci, które de facto nie rozpoczynają nauki od 6 r.ż. (uzasadnienie: niedojrzałość szkolna). Dzieci w pierwszej klasie są nadmiernie obciążane i „lądują” często u psychologów. Socjalistyczny polityk oczekuje, że jego rewolucyjne propozycje poprą politycy wszystkich partii i eksperci.
Kolejnym ciekawym argumentem przyszłego możliwego szefa ministerstwa edukacji jest pogląd, iż dzieci idą do pierwszej klasy nieprzygotowane także z tego powodu, że rodzice nie mają wystarczająco dużo środków finansowych. Są regiony tzw. wykluczone (z dużym bezrobociem), gdzie rodzice w ogóle nie wysyłają dzieci do przedszkola. „Jeśli ostatni rok w przedszkolu nie będzie obowiązkowy i darmowy, to nic nie zdołamy zrobić ze szkolnictwem zasadniczym” - argumentuje Chládek.
Z propozycją nie zgadza się szef Asocjacji Dyrektorów Szkół Podstawowych, Pravoslav Němeček. Z tych 20 procent dzieci, które rozpoczynają naukę rok później, 5 procent przypada na dzieci, których rodzice wymusili odroczenie. W każdym razie uważa on, iż nawet ten procent nie usprawiedliwia rocznego opóźnienia w rozpoczęciu nauki. Zwrócił uwagę na to, że w Anglii, Szkocji czy Holandii dzieci chodzą do pierwszej klasy już w wieku pięciu lat. Zgadza się natomiast z postulatem, by ostatni rok przedszkola był obowiązkowy. Ale spełnienie tego warunku wymaga zmiany programów kształcenia.
Pravoslav Němeček: „Ani Finlandia, ani inne państwa nie zajmują się kwestią dojrzałości szkolnej. Dziecko po prostu ma swoje lata i idzie do szkoły. Tylko w przypadku, gdy ma iść o rok wcześniej, robi się badania. My mamy fantastyczną sytuację, gdyż badamy dojrzałość szkolną, a swoją opinię wyraża pediatra i psycholog... Lecz mamy również i to doświadczenie, że rok odroczenia zazwyczaj niczego nie rozwiązuje, z reguły nie ma jakiejś radykalnej poprawy, o ile nie chodzi o jakieś opóźnienie rozwoju fizycznego czy wadę wymowy."
Kolejnym kontrargumentem jest konieczność poprawienia bazy przedszkoli.Chládek,który jest wicewojewodą województwa środkowych Czech obliczył, że w jego regionie oznaczałoby to koszty w wysokości miliarda koron czeskich. Te pieniądze, jego zdaniem, można zdobyć z funduszy europejskich, które obecnie nie są dobrze wykorzystywane przez ministerstwo edukacji narodowej.
ČSSD chce, na wzór Finlandii, wprowadzić od pierwszej klasy obowiązkową pracę-technikę. Przecież – jak zauważa Chládek – coś takiego już mieliśmy. Obecnie zdecydowanie brakuje takiego elementu kształcenia. W Finlandii dzięki temu poprawił się stosunek dzieci do zajęć technicznych i kształcenia zawodowego.
W czasach komunizmu w szkołach podstawowych były obowiązkowe zajęcia praktyczne – dzieci chodziły na działki szkolne lub do warsztatów szkolnych, gdzie miały możliwość zapoznać się z podstawami uprawy czy pracy z drewnem lub metalem. Przywrócenie tych zajęć ma być sposobem na kryzys szkolnictwa zawodowego.
vp cepol
www.cepol24.pl
