Ach, witam, witam -- już wszystkich w Nowym Roku 2024!
Ale heca, nie?
A tak poważnie, to nigdy nie rozumiałem, o co z tym chodzi. Ludzie świętują, tańczą, cieszą się, składają życzenia, zupełnie jak gdyby coś się między tym 31.12 i 01.01 zmieniło.
No a co się zmieniło?
Ja przynajmniej nie widzę, aby zmieniło się cokolwiek. Dzień odpoczynku przejdzie i odejdzie, a ludzie ciągle będą:
1. Mówić rzeczy w stylu:
- najlepszym światem jest świat bez wartości
- fakty są takie, że prawdy nie ma
- wiem, że nie istnieje świadomość indywidualna
i nie widzieć w tym problemu.
2. Krytykować wrogą partię polityczną za pewne praktyki i wspierać swoją, jeżeli zrobi tak samo.
3. Po przeczytaniu jednej książki na temat uważać się za ekspertów.
4. Nie rozumieć bardziej skomplikowanych form argumentacji i twierdzić, że to wina tekstu.
5. Łazić po Salon24 i obrażać pod pseudonimem nieznajomych.
6. Twierdzić, że magazynier zasługuje an wyższą pensję, niż ktoś pracujący w edukacji, bo to większa odpowiedzialność.
7. No i, słowem, robić, myśleć i czuć te wszystkie niezliczone idiotyzmy, które najwyraźniej w sposób konieczny wiążą się z byciem człowiekiem. Gdyby przestali, proszę mnie obudzić.
No i cóż? Słusznie powiadają buddyści, że nie ma czegoś takiego, jak stary i nowy rok...
A tak (nie)poważnie, to do siego!
Maciej Sobiech