Czesław Tański, "Henryk Sienkiewicz i jego wizje", 1905
Czesław Tański, "Henryk Sienkiewicz i jego wizje", 1905
Maciej Sobiech Maciej Sobiech
158
BLOG

Dalszy ciąg sporu o Sienkiewicza, czyli walka przeciwieństw

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Kultura Obserwuj notkę 5

O, widzę, że znów wraca na tapet rozgrzany onegdaj przez posła Gdulę temat, czy Sienkiewicz był rasistą.

Link: https://dorzeczy.pl/opinie/554865/lisicki-uczmy-sie-wstydu-za-rasizm-sienkiewicza.html

Znaczy -- wraca? Nie wiem za bardzo, bo tego nie śledzę, ale jeśli naczelny "Od/Do rzeczy" (bo to różnie się w tym czasopiśmie układa) o tym wspomina, to chyba coś się dzieje.

I tak szczerze powiedziawszy, to już jestem tą dyskusją zmęczony.

Nie wiem, może ja jestem jakiś nienormalny (zresztą, na pewno jestem i się tym puszę), ale mam taki przykry obyczaj, że różnorakie tzw. maksymy moralne biorę zupełnie na serio. Na przykład: "Nie oceniaj książki po okładce", morał znacznej części europejskich bajek, to dla mnie -- no, po prostu to właśnie. Prawda. I dlatego nigdy nie oceniam książek po okładce, a ludzi po tzw. pierwszym wrażeniu czy pozorach. "Normalni" się ze mnie z tego powodu śmieją, bo przecież w zachodniej kulturze wszyscy oceniają wszystko po pozorach i chyba tylko dziecię niewinne nie rozumie, o co chodzi w tej subtelnej zabawie (większość społeczeństwa jest niezwykle inteligentna). No ale jakby to z tym było, mam też takie inne powiedzenie, czy taką maksymę, która bardzo do mnie swego czasu przemówiła, mianowicie: że poglądy skrajne rzadko są prawdziwe, dokładnie z tego powodu, że są też... skrajne. Czyli: wycinkowe; i nie widzą złożoności bogactwa różnych punktów spektrum. Problem w tym, że w tę maksymę też praktycznie nikt nie wierzy -- i każda dyskusja w Wolsce, a pewnie i na świecie całym, w bardzo krótkim czasie zamienia się w walkę, czy też, jak to się niegdyś mówiło (a ten termin wydaje mi się filozoficznie odpowiedniejszy) nawalankę postaw skrajnych, w której jedna strona krzyczy: "A!!!", a druga zaraz zaczyna wrzeszczeć w odpowiedzi: "Wcale nie, bo -A!!!". I tak sobie życie płynie.

Z Sienkiewiczem jest podobnie. Albo odsądza się go od czci i wiary jako Wolaka-katolika, mizogina i rasistę, albo -- odwrotnie, uwielbia i wynosi na piedestał jako autora niemalże natchnionego i twórcę że prawie naszej substancji "narodowej". Tak właśnie np. robi Lisicki. "Uosabiał [Sienkiewicz] wiarę w wielkość chrześcijaństwa, piękno katolicyzmu, przewagę kultury europejskiej i wyższość moralną cywilizacji białego człowieka". No i tak dalej (brekekeks). I nikomu w tej całej "debacie" nie wpadnie, że Sienkiewicz mógł nie być ani geniuszem i pisarzem bez zmazy, ani rasistą, mizoginem i kim tam jeszcze, tylko kimś gdzieś pośrodku, na przykład: dobrym pisarzem, którego książki świetnie się czyta, ale który był również, na przykład dzieckiem swojego czasu i dlatego też uosabiał wiele charakterystycznych dla niej wad, który patrzył na świat w sposób bardzo uproszczony i tak go w swoich powieściach przedstawiał, no i na dodatek, jako twórca przejawiał wyraźną skłonność do kiczu i którego sentymentalizm jest niekiedy tak naiwny, że można skisnąć. I czytając go, można mieć świadomość tych wszystkich rzeczy i je krytycznie od siebie odsiewać. Doceniać to, co udane i, jednocześnie, krytykować to, co nieudane. I możemy wtedy nawet zaświta nam, że choć "W pustyni i w puszczy" jest książką pełną pozytywnych wartości i kawałem świetnej przygody dla dzieci wszystkich przedziałów wiekowych, to sposób przedstawienia ludności czarnoskórej Sudanu i Arabów faktycznie jest stereotypowy i według dzisiejszych kategorii obraźliwy, co wynikało z tego, że Sienkiewicz się opierał na kolonialistycznych źródłach. Albo że Ligia z "Quo vadis" to faktycznie raczej laleczka niż prawdziwa kobieta. Albo że polityczne pomysły przedstawione w "Trylogii" są czasami tak infantylne, że człowiek musi przerwać lekturę, aby ochłonąć. Ale jednak, że można, a wręcz trzeba czytać Sienkiewicza mimo to i, co więcej, lubić go i doceniać, jako ważnego twórcę kanonu "narodowej" (no, niech już będzie) literatury.

I to nie są wcale jakieś wielkie odkrycia. Nie interesowałem się nigdy głębiej akademicką krytyką Sienkiewiczowskiej twórczości, ale WSZYSTKIE te kwestie omawialiśmy na polskim w liceum. A więc jednak można. No to pytanie -- dlaczego nikt tego nie robi, choć jest niby "poważnym człowiekiem", posłem, redaktorem naczelnym, twórcą debaty publicznej, a nie prawie już emerytowaną polonistką z małej szkoły w Sosnowcu?

Cytując klasyka (acz nie Sienkiewicza): "Wiem... Ale nie powiem!" (Za dużo wątków się tutaj zbiega).

Na koniec, jak zwykle chyba najlepiej podsumował Henia z właściwą sobie złośliwością niezawodny (i pod wieloma względami obrzydliwy -- kolejny dysonans!) Gombrowicz, którego "Dzienniki" tutaj zacytuję (zresztą znany to cytat): 

"Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha – i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni.

Potężny geniusz! – i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego."

No i tyle na ten temat.

Maciej Sobiech

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura