Jakiś czas temu napisałem krótki tekst na temat medialnej nagonki na "Wiadomości" TVP1. Salon ogarnęła prawdziwa wścieklizna: praktycznie codziennie "Gazeta Wyborcza" (ale nie tylko) poświęcała sztandarowemu programowi informacyjnemu telewizji publicznej "stosowny" komentarz (czasem zdarzały się i dwa, albo trzy komentarze tego samego dnia!). Najbardziej obrywał chyba Marek Pyza, dziennikarz "zbyt mocno zaangażowany w drążenie tematu tragedii smoleńskiej". Ten stan zasadniczo nie uległ zmianie. Gazeciane teksty są coraz bardziej nużące; skoro B. Komorowski, kandydat Polski oświeconej na Prezydenta RP, zupełne otwarcie mówi, iż TVP "gra z J. Kaczyńskim przeciwko niemu", salon musiał oczyścić przedpole...
Wracam do tego nie bez przyczyny. Dziś w porannej audycji "Dzień dobry TVN" gościł B. Komorowski właśnie. Spotkanie specjalne, trwające 30-40 minut (jak na ten typ programu to niespotykanie długo). Prowadzący- J. Pieńkowska i W. Jagielski, uśmiechnięci od ucha do ucha, B. Komorowski swojski jak nigdy. Nic dziwnego, Marszałek gościł "u siebie". Program laurka. Nawet w tak komfortowych warunkach Bronisław miał jednak problemy (a może to zwyczajna pyszałkowatość, tak charakterystyczna dla tego osobnika?). Prowadzący pytali m.in. o słynną wypowiedź W. Bartoszewskiego (tą o hodowcy zwierzątek futerkowych), czy ona nie zaszkodziła Marszałkowi. Komorowski odpowiedział, że ktoś z takim życiorysem jak Profesor, takie rzeczy ma prawo mówić; stwierdził ponadto, że wypowiedź Bartoszewskiego ma głęboki sens, jest słuszna, wymaga szczególnej rozwagi...Prowadzący zgodnie pokiwali twierdząco, wiadomo. Marszałek powiedział także, że nie musi- jak inni- otaczać się cudzymi dziećmi, on w Dniu Ojca mógł paradować ze swoją rodzoną córka Elżbietą...Na pytanie o brak uwidaczniania emocji podczas pierwszych dni po tragedii z 10. kwietnia, Komorowski mówił, że on tak nie potrafi, nie umie, jak inni politycy (Tusk?Sikorski?), udawać wstrząśniętego, jest twardym chłopem, który trzyma te sprawy na wodzy...Takiego szeryfa nam trzeba! Dostało się też TVP (w TVN takie rzeczy zdarzają się nieprzypadkowo najczęściej), Marszałek oświadczył całkiem poważnym tonem, że jest dumny z uzyskanego poparcia w I turze; miał przecież przeciwko sobie najpotężniejsze stacje telewizyjne/radiowe opanowane przez PIS...Zapomniał jedynie podziękować za wsparcie klakierom z TVN; nie szkodzi, przecież się nie obrażą.
I na koniec powróćmy na chwilę do wścieklizny. Dziś na wyborcza.pl, znajduje się niemiłosiernie tępy tekst- krytyka TVP autorstwa towarzysza Zakrzewskiego. Otóż marketingowcy z Woronicza postanowili wykorzystać (, co jest rzeczą oczywistą) swój okołowyborczy sukces- sondaż OBOP-u zamówiony przez TVP, jako jedyny okazał się w pełni wiarygodny. Inne, konkurencyjne media prywatne totalnie poległy. Tyczy się to zwłaszcza "Gazety" (Agora) i TVN (ITI). Wszyscy pamiętamy. Upokorzeni zazdrośnicy z Czerskiej, zamiast podkulić ogon i palić się ze wstydu, idą w charakterystycznym stylu na wojnę, brnąc coraz intensywnie w szambie żenady:
"Otóż ktoś w telewizji publicznej wymyślił, że dla udowodnienia jej wiarygodności trzeba wydać pieniądze, których - jak słyszymy - ciągle tej instytucji brakuje. Na kampanię wizerunkową. I pochwalić się:"Telewizja Polska - My jesteśmy wiarygodni!". Tak rozpoczynającą się reklamę można było wczoraj usłyszeć w radiach i przeczytać w prasie, także w naszej "Gazecie". A oto dlaczego TVP jest wiarygodna: "Tylko Telewizyjna Jedynka 20 czerwca podała najbardziej wiarygodne wyniki wyborów prezydenckich!"(...)Zasługą TVP w ostatnim czasie jest zgoła coś innego. I na pewno nie jest to wiarygodność!
Z raportu o programach informacyjnych TVP zrobionego przez Fundację Batorego("Gazeta" z 17 czerwca) jasno wynika, że w czasie kampanii wyborczej telewizja publiczna (obecnie w rękach koalicji PiS-SLD) wiarygodna nie była i nie jest. Najbardziej krytykowanym w TVP kandydatem na prezydenta był Bronisław Komorowski (PO). Przez 63 proc. czasu, jaki TVP mu poświęciła, był pokazywany w negatywnym świetle. Dwaj jego konkurenci pokazywani byli bezkrytycznie: pozytywnie i neutralnie, jak Jarosław Kaczyński (PiS), lub neutralnie, jak Grzegorz Napieralski (SLD).
Tak ta reklamowana wiarygodność wygląda w programach informacyjnych. Nie lepiej ma się publicystyka. Dziwi mnie tylko, że ktoś wpadł na pomysł, aby próbować nam wmówić, że jest inaczej, niż to widzimy. Może to wpływ Jarosława Kaczyńskiego, kandydata PiS na prezydenta, który chce nas ostatnio przekonać, że jest kimś innym, niż jest."
(ŹRÓDŁO)
Zakrzewski opiera swe demagogiczne twierdzenia na raporcie Fundacji Batorego- "niezależnej" organizacji dbającej o pomyślność Polski. Fundacja Batorego- cnota, wszystkich cnót. Pobieżna analiza informacji na temat władz (i członków) tej organizacji mówi wszystko- Aleksander Smolar, Andrzej Rychard, Jan Krzysztof Bielecki, Olga Krzyżanowska, Hanna Suchocka, Andrzej Olechowski...Pomylę się gdy napiszę, że Ci wszyscy Państwo zgodnie popierają jedynie słusznego kandydata na Prezydenta RP, B. Komorowskiego?
I to raport sygnowany przez nich ma być koronnym dowodem na brak wiarygodności TVP? Tylko na tyle towarzysza Zakrzewskiego stać, innych faktów uprawdopodabniających swoje wyssane z palca tezy nie podaje.
Inne tematy w dziale Polityka