Komentując ostatni wynik wyborczy Andrzej Zybertowicz miał powiedzieć rzecz straszną:
"Wynik potwierdza, że w starciu dwóch wizji Polski: z jednej strony patriotyczno-niepodległościowej, reprezentowanej w dużej mierze przez tę część społeczeństwa, która nie odnalazła się w transformacji ustrojowej, z drugiej - tej, która na niej wygrała, choć płytko jest zakorzeniona w polskości, środowiska niepodległościowe są ciągle słabe ".
Tymi "płytko zakorzenionymi w polskości" wywołał furię funkcjonariusza "Gazety", który zaczął sobie z socjologa w sposób niewybredny kpić (nie będę przytaczał stosownych fragmentów- link do całości jest TUTAJ).
To tylko przykład reakcji salonu, na zarzuty o "mniejszą patriotyczną wrażliwość". Jest ona zazwyczaj bardzo emocjonalna, bluźniercza, napastliwa. Jakieś intelektualne guru, w takich przypadkach odpowiada zawsze ostro: "PISoidy znów dążą do licytacji na umiłowanie tradycji, ich w tym zakresie nikt nie przebije. Z resztą, jak może o patriotyzmie prawić ktoś, kto za komuny siedział u mamy pod spódnicą", itp, itd.
Tymczasem w platformerskim obozie sensu largo (mam na myśli zarówno polityków, członków partii Tuska, jak i jej sympatyków, wyborców) faktycznie znajduje się spora grupa ludzi, którzy się Polski wstydzą: odczuwają dyskomfort podczas nauki jej historii, w rocznice narodowych świąt, uciekają poza miasto, wyłączają telewizor, nie mogą patrzeć na taki "obciach", nie chcą w nim uczestniczyć. Dlatego hołubią Wojewódzkiego, który profanuje polską flagę, dlatego kochają Palikota- za jego antyklerykalne wypowiedzi, kpiny z najważniejszych urzędów Rzeczypospolitej, wymachiwanie imitacją męskiego członka. Trendy jest sprzeciw wobec obowiązującego ładu, łamanie przyjętych zwyczajów, postawa konfrontacyjna, prześmiewcza.
O szkodliwości tego rodzaju tendencji nie muszę chyba rozumnych czytelników uświadamiać.
PIS sięgając do rdzennie polskich, najlepszych tradycji, wzorów z II RP, gdzie przywiązanie do hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna" znaczyło naprawdę dużo, idzie pod prąd trendom. Robi to zupełnie świadomie- doraźne rachuby polityczne schodzą na plan dalszy. Kaczystowski idealizm jest świetną pożywką dla PO, to on gwarantuje partii Donalda Tuska stałe poparcie środowisk wielkomiejskich: elit o rodowodzie postPRLowskim, prowincjonałów, którzy muszą na co dzień udowadniać, że już dorośli do bycia mieszczuchem pełną gębą, cyników, nihilistów i zwykłych głupców czerpiących wiedzę z czasopism i kolorowej TV.
Brakuje w Polsce prawdziwej debaty nad stanem świadomości narodowej Polaków, nad programem promocji nowoczesnego patriotyzmu, dbaniem o wizerunek Rzeczpospolitej na świecie. To dziwić nie może- skoro największa gazeta codzienna postawiła sobie za cal pierwszorzędny kompromitacje polityki historycznej- mamy efekty...Resocjalizacja (pod katem patriotycznym) mieszkańców wielkich polskich blokowisk nie może nabrać tempa. Obserwujemy wręcz zapaść, regres sygnowany przez polityków dzierżących w Polsce pełnie władzy.
* * *
Palikot, tuz po wyborze przez Polaków B. Komorowskiego na Prezydenta RP, zaatakował ś. p. L. Kaczyńskiego. Zarzuca mu nietrzeźwość i odpowiedzialność za śmierć 91 osób. Niezwykle poważne oskarżenia- kuriozalne, chamskie, nieuzasadnione niczym insynuacje. Brudna, rynsztokowa gra polityczna. Podobno znów premier jest oburzony, podobno jeden z platfusowych polityków chce Palikota usunąć -w bliżej nieokreślonej przyszłości- z partii. Na razie, z przyczyn proceduralnych jego wniosek, został oddalony (sic!)...
Co robi Palikot, gdy zbierają się nad nim "ciemne chmury"?
Cytuje obrończy list Eustachego Rylskiego, wybitnego pisarza:
"Nie ma w polskiej polityce problemu Palikota jest problem asekuranctwa, przesadnej ostrożności, niezrozumiałej oględności czasami zwykłego tchórzostwa w wyrażaniu własnych opinii na temat tego, co nadęte, godnościowe, Niezrozumiałe lub absurdalne jak katastrofa smoleńska. Więcej w niej Mrożka niż Szekspira. Palikot publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli. Dlatego gdy słyszę w telewizji, że premier wściekły na Palikota za jego wypowiedzi o odpowiedzialności za wyprawę katyńską, to ja jestem wściekły na premiera. Za obłudę i brak męstwa. Terror jaki mniejszość zastosowała wobec większości, zażenowanej tą idiotyczną katastrofą, Palikot podsumował tak jak to czyni odpowiedzialny obywatel, a nie polityczny awanturnik. Nie miejmy do niego pretensji o to, za co powinniśmy Mu dziękować kiedy decyduje się za nas coś zrobić na rzecz odwagi i niezależności."
Większego skurwysyństwa w ostatnich latach nie zaznałem. Rylski, jeśli prawdą jest, że napisał, to co cytuje Palikot, się dzisiaj skończył. Pieprzę jego talent, pieprze dobre recenzje jego książek ukazujące się nawet w "Gazecie Polskiej". Dziś to nie ma najmniejszego znaczenia. Kolaborant Ryslki dziś moralnie poległ. Boże, świeć nad jego marną duszą!
Inne tematy w dziale Polityka