W ostatnim "Antysalonie Ziemkiewicza" któryś z gości (a może sam RAZ? wybaczcie, umknęło mi) zwrócił uwagę na głębię argumentacji premiera. Otóż D. Tusk pytany o wypowiedź polskiego przedstawiciela w MAK, pułkownika Edmunda Klicha odnoszącą się do jego współpracy z ministrem Millerem (podobno Miller traktował go jak "pieska"), stwierdził krótko: "Wiecie jaki jest Pan Klich, nie można oczekiwać od niego zbyt wiele". Cytat nie jest dokładny, ale słowa Tuska mniej więcej tyle znaczyły.
Tak samo było z resztą z Palikotem, premier wielokrotnie pytany o ocenę jego zachowania, ewentualne konsekwencje, głupawo się uśmiechał i ciął dyskusje stwierdzeniem: "Taki już jest Palikot". Nikt z dziennikarzy nie ośmielił się okazać braku satysfakcji, nie mówiąc o zarzenowaniu. Nie chcieli podpaść premierowi.
Sprawa z Klichem jest o tyle istotna, że facet ten odpowiada za niezwykle ważką dla całej Rzeczpospolitej sprawę, będącą dla nas punktem honoru, wpływającą na tożsamość narodową, poczucie elementarnego szacunku do państwa i jego instytucji. Jeśli więć pułkownik Klich nie potrafi się zachować, nie umie współpracować z innymi polskimi przedstawicielami w kontaktach z Rosjanami, nie można od niego wiele oczekiwać, premier ma psi obowiązek go wymienić. Nie ma ludzi niezastąpionych, prawda? Tymczasem co robi odpowiedzialny Donek, podobno mąż stanu? Śmie publicznie chichotać z faktycznie niefrasobliwego Klicha, udając, że przecież nic nie może. Inna sprawa, że tak kuriozalna odpowiedz Tuska nie spotkała się z właściwą kontrą ze strony dziennikarzy. Nie ma kontroli władzy. Platformy, obecnego rządu nie obowiązuje reguła "check and balance", zasada-ikona demokracji. Prezydent nie kontroluje rządu/Sejmu, rządu i Prezydenta nie kontrolują media; pozostały wciąż niezawisłe Sądy i Trybunały, niedobitki.
Oczywiście na rynku można (jeszcze?) dostać "Gazetę Polską" i "Nasz Dziennik", które mają czelność to "check" realizować. Z jaką jednak niechęcią środowiska, rządu, polityków się w zamian spotykają? Nieustanny czarny PR mający te tytuły zliniczować, postępuje. Jest jeszcze "Rzepa", z świetnymi weekendowymi "Plusami Minusami" (faktyczny niezbędnik inteligenta), która jednak po groźbach ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa (tzw. gradobicie), posłusznie- w imię zasady pluralizmu poglądów- publikuje tekst skompromitowanego polityka udającego publicystę- W. Kuczyńskiego, faceta, który na sam widok Kaczyńskiego podobno dostaje drgawek, odczuwa swędzenie całego ciała, wydziela pianę z ust...
Sztuczki w wykonaniu Tuska ściśle korespondują z tym, do czego uciekł się dziś Marcin Wojciechowski, podobno należący do frakcji tzw. agorowych gołębi:
"Chociaż są ludzie, którym wyraźnie nie zależy na pojednaniu i wciąż grają swoją zdartą płytę. Otwieram "Nasz Dziennik" a tam eurodeputowany PiS Paweł Kowal powtarza, że w Łodzi doszło do mordu politycznego: "To publiczne szyderstwa z krzyża, język nienawiści, słowa podyktowane chęcią zwycięstwa w wyborach, zohydzenia i wypchnięcia przeciwników politycznych przyczyniły się do tragedii w Łodzie". Paweł Kowal zrobi wielką karierę w PiS. Odbija język prezesa jak echo. A to w tej partii - przynajmniej na razie - najlepsza rękojmia sukcesu."
Brak odniesienia się do zarzutów stawianych przez Kowala. Zero merytoryki. W zamian coś, co najlepiej oddziaływuje na wyobraźnie fanatycznego czytelnika "GW": porównanie do J. Kaczyńskiego. Nie sposób wyborazić sobie czegoś w POlsce berdziej nieprzyjemnego. Słowa Kowala są mocne, ale szczere, uzasadnione. Można z nimi polemizować, przyznając ich autorowi w wielu obszarach rację, albo bezczelnie odwrócić kota ogonem, co kilkadziesiąt minut po tragedii łódzkiej uczynił wspomniany wcześniej Waldemar "Drgawka" Kuczyński. Trzeci sposób, którego zastosowanie hańbi poważnego publicystę, znalazł Wojciechowski.
Mnie, niepoważnego blogera-amatora PISowskiego portalu salon24, nie może shańbić posłużenie się kalką-pointą, kończącą powyśzy tekst:
Marcin Wojciechowski zrobi wielką karierę w "Wyborczej". Odbija język nadredaktora jak echo. A to w tym środowisku - przynajmniej na razie - najlepsza rękojmia sukcesu.
Inne tematy w dziale Polityka