Za chwilę Rzeczpospolita będzie obchodziła 1. rocznicę Smoleńska. Wydarzenia bezprecedensowego i symbolicznego. Nasze obecne władze nie mają specjalnego pomysłu jak nad tym, co się samoistnie zbliża, przejść. Trwają usilne starania, by zneutralizować fakt niechybnego narodowego zrywu. Tak, 10 kwietnia Krakowskie Przedmieście (ale i wiele innych reprezentatywnych miejsc w Polsce wypełnionych obywatelami), znów odda hołd autentycznemu, największemu bohaterowi III Rzeczpospolitej - śp. L. Kaczyńskiemu. Będą powiewać biało-czerwone flagi, ktoś zanuci Rotę i tłum ją podchwyci. Widmo demonów polskiego patriotyzmu jest bliskie, nieubłagane...I nie da się go powstrzymać.
W tym dniu będę z rodakami. Pragnę, jak tysiące Polaków, zamanifestować pamięć i wdzięczność. L. Kaczyński i jego współpracownicy, wierchuszka nielicznej inteligencji pookrągłostołowej RP, profesjonaliści i patrioci, polegli tam, gdzie kiedyś elita II RP. Wielu, z czołowymi prawicowymi publicystami na czele (vide P. Lisicki) wierzy, że to był przypadek. Nie dysponuje twardymi dowodami, by snuć tezę przeciwną, czuje podświadomie, że miejsce tej przerażającej katastrofy ma metafizyczny wymiar...Jakże bolesny i pouczający.
Mimo, ze mija rok od tragedii, wciaż nie potrafię zrozumieć, jak mogło do niej dość. Forsowane publicznie pomysły, iż to wina wyłącznie "polskiego bajzlu" (bez udziału rządzących, co ciekawe) razi naiwnością. Czy jesteśmy, jako państwo aż tak słabi? Wiele na to wskazuje. Kto jednak za sprawy polski odpowiada? Zdaje się, że tego rodzaju pytania są w ostatnich czasach (dokładnie od jesieni 2007 r.) nie na miejscu. Tym bardziej bolą wciąż powtarzane przez uwielbianych przez media tyrady "ekspertów", jakoby nic wielkiego się nie stało, że przecież zdaliśmy egzamin, że ta smutna historia dała kopa rzeczy obiecującej i oczekiwanej - polsko-rosyjskiego pojednania. Hurrra!
Martwi mnie to, ze Polska, podobno wolna i demokratyczna, nie potrafi w chwili wyjątkowo ekstremalnej, zademonstrować jedność i poziomu. Przy okazji zaistnienia wąskiego katalogu spraw ekstraordynaryjnych takie zachowanie winno być nie tylko postawą oczekiwaną, to powinien być dowód na istnienie normalnego, cywilizowanego systemu społeczno-politycznego.
Żałuje, że w przestrzeni publicznej nie potraktowano Smoleńska jak należy. Jak sprawy, która jest papierkiem lakmusowym dla istnienia w Polsce realnej demokracji. Pseudointeligentom występującym w wiodących mediach ubzdurało się, że skoro jesteśmy członkiem Unii, musimy być z automatu cywilizacyjną elitą...Katastrofa z 10 kwietnia pokazała, że bliżej nam do krajów trzeciego świata niż starej UE i USA...
Boli polityczne podejście utytułowanych w III RP dziennikarzy, czy szerzej elit, do sprawy smoleńskiej. Taka katastrofa winna wzmóc u nich ten poziom wrażliwości, który winniśmy oczekiwać od ludzi ponadprzeciętnych, autorytetów. Tymczasem wielu z nich nie ukrywa swego "zmęczenia tematem", ochotą na zapomnienie...
Wzruszające świadectwo J. Brudzińskiego - wywiad udzielony T. Torańskiej z GW, był jedną z niepowtarzalnych okazji, by choć na chwilę sięgnąć po oczekiwane w demokratycznym państwie proporcje, by zjednoczenie wokół spraw najważniejszym mogło się ziścić.
Niestety, i tym razem czerska "wrażliwość" musiała zatriumfować. Z resztą, sami oceńcie:
J. Brudziński: Podszedł do mnie jeden z oficerów BOR-u, bardzo poruszony. Nie znam
nazwiska. Ściszonym głosem powiedział: Panie pośle, jesteśmy tu od
rana, pilnujemy ciała pana prezydenta, nie odstępujemy go na krok.
T. Torańska: Bał się, że je porwą?
J. Brudziński: Nie wiem, może. On nie powiedział, że były próby porwania, tylko że
"pilnujemy". Żeby wszystko z nim było w porządku.
****
J. Brudziński: Przy szosie zobaczyłem nagle tabliczkę "Katyń", napisany cyrylicą.
Przejeżdżaliśmy przez Katyń. Za oknem widziałem krajobraz rodem z
horrorów. Jechaliśmy drogą położoną na groblach, z bagniskami po
bokach.
T. Torańska: Też nią jechałam.
J. Brudziński: Makabryczny widok, prawda?
T. Torańska: Nie, baśniowy.
J. Brudziński: Myślałem o naszych oficerach, do których na tych bagniskach strzelano
w tył głowy. Dalej o nich myślę.
Czepiam się? T. Torańska, elitarna polska dziennikarka psuje wywiad wstawkami, że krajobraz mogił katyńskich kojarzy się jej z... baśnią (jaką?), a czuwanie przez BORowika (jednego!) przy poległym prezydencie to...no właśnie....nienormalność? Sama nie potrafi ogarnąć.
Smutne.
Inne tematy w dziale Polityka