Nie trzeba na tym forum chyba szczegółowo wyjaśniać dlaczego jesienne wybory są dla Polki tak niezmiernie ważne. Tragedia smoleńska, afera hazardowa, fałszerstwa wyborcze w Wałbrzychu, katastrofalny stan dróg i kolei, upadek przemysłu stoczniowego, uzależnienie od mających aspiracje mocarstwowe sąsiadów - to wszystko w mniejszym lub większym zakresie obciąża partię D. Tuska. Platforma Obywatelska obiecywała Polakom skok cywilizacyjny (druga Irlandia) - po 4 latach jej rządów Rzeczpospolita w zbyt wielu aspektach swojego działania uległa/ulega degradacji. Kolejna kadencja w wykonaniu nieudaczników utrzymujących poparcie wyłącznie dzięki sprawnemu, oszukańczemu PR-owi oraz przychylności możnych, w tym przede wszystkim właścicieli mediów głównego nurtu, może być w skutkach dla ojczyzny tragiczna.
Z tych względów potrzeba ogólnonarodowej mobilizacji. Tak słusznie rozumuje J. Kaczyński, o czym świadczy szerokie porozumienie przedwyborcze jakie PIS formalnie zawrze z kilkunastoma środowiskami popierającymi program budowy silnej, niezależne Rzeczypospolitej (tzw. IV RP). Z informacji pojawiających się w mediach wynika, że PIS poprze m.in. A. Balzas z SKL-em. To dobra wiadomość, wszak nie tak dawno powszechnie spekulowano, że ta ważna historycznie formacja może zawrzeć jakiś sojusz z partyjką P. Kowala. Szkoda byłoby tych kilku procent potencjalnie zmarnowanych głosów (, one mogą być w ostatecznym rozrachunku niebywale istotne).
Do przedwyborczego zjednoczenia, zaniechania wewnętrznych sporów wewnątrz środowisk patriotycznych apelował już od dawna jeden z "ideologów" Radia Maryja - prof. J.R. Nowak. Dobrze, że PIS - jak się wydaje - podzielił ten pożyteczny postulat. Niech nie oznacza to jednak, że listy formacji Kaczyńskiego należy otworzyć dla wszystkich - od Sasa do Lasa. W ostatnim wpisie wskazałem do jakich niepożądanych skutków mogłoby prowadzić sięgnięcie po dawnych, skompromitowanych działaczy Samoobrony, takich jak K. Filipek. Jego rzekomy transfer do PIS okazał się na szczęście - wszystko na to wskazuje - kaczką dziennikarską. Cieszy mnie to. Niejako "w zamian" Filipka na listy PISu trafił K. Osiejuk - bardziej znany jako Toyah - ważna postać prawicowej blogosfery. Od jakiegoś czasu, coraz częściej mi z Toyahem nie po drodze, co nie oznacza, że nie cenię go jako bystrego komentatora sceny politycznej, osoby o niekwestionowanym talencie publicystycznym, patrioty. Na dodatek świetnie włada j. angielskim. Nie zagłosuje na niego choćby z racji geograficznych (Toyah startuje na Śląsku), nie czuje jednak żadnego dyskomfortu z powodu jego obecności w PIS. Dobrze, że się wreszcie zadeklarował.
Niepokoi mnie natomiast coś innego. Otóż w przeddzień wyborczego starcia decydującego o przyszłości Polski, w czasie wielkiej mobilizacji, zjednoczenia sił narodowych - tych setek tysięcy normalnych obywateli - szanujących śp. L. Kaczyńskiego, ceniących śp. A. Walentynowicz, nie godzących się na gloryfikację W. Jaruzelskiego i T. Grossa, jedna z tych sił prowokuje zupełnie niepotrzebny spór "w rodzinie". Wyróżnia w niej lepszych i gorszych członków, "genetycznych" patriotów (, których przedstawicielem jest np. kibol wymierzający "liścia" niepokornemu piłkarzowi) i tych "świerzaków", którzy są elementem niepewnym - nie potrafią bezkrytycznie przyjmować każdy pomysł/tezę forsowaną przez tych pierwszych - lepszych, wiernych, mądrzejszych.
P. Lisiewicz, człowiek mających niekwestionowane zasługi w procesie unaocznienia Polakom obłudy ekipy Tuska, w swej najczęściej autentycznie zabawnej rubryce "Zyziu na Koniu Hyziu" ostatnio napisał rzecz niebywale smutną:
"Nie warto by tu wspominać o wpisach blogerki Kataryny, która zarzuciła Tomaszowi Sakiewiczowi, że "taśmy Leppera" ujawnił dla celów komercyjnych. Pisze tylko dlatego, że sprawa ta pokazuje, iż powinniśmy być w "GP" bardziej szowinistyczni wobec różnych nowo nawróconych, nowo zradykalizowanych i nowo powstałych mediów chcących wpływać na nas obóz.
Do rządu dusz w nim powinny być dopuszczane wyłącznie osoby, które w czasie bardzo wielu lat działalności poddane były próbie i potrafiły oprzeć się pokusie przyspieszonej kariery. Np. w roli koncesjonowanej opozycji.(...)Rzecz jasna w tej hierarchii powinna istnieć pewna możliwość przyspieszonego awansu dla 20-parolatków, ale tylko tych, po których widać, że są nieprzemakalni na propagandę spoza naszej sympatycznej sekty. Tylko wtedy media/służby próbujące nas dezintegrować okażą się bezradne."
Panie Piotrze, nie sądzę, by Kataryna miała zamiar wpływać na wasz obóz. Podzieliła się jedynie oceną (, różną z resztą - w tym konkretnym przypadku - od mojej) określonego zachowania, a w dalszej mierze tekstu T. Sakiewicza. Jako komentatorka sceny politycznej, niezależna blogerka - miała do tego pełne prawo. Z resztą, w jej tekście nie dopatrzyłem się kpiny czy wielkiego zniesmaczenia działaniami naczelnego "GazPol-a". Także wasze wydawnictwo podlega krytyce.
Sam twierdziłem/twierdzę, że niektóre (, na szczęście stosunkowo nieliczne) Pana "Zyzie" są pisane - mniej lub bardziej świadomie (, raczej bardziej) w celach komercyjnych (w tym ambiwalentnym znaczeniu). Jakże inaczej tłumaczyć Pana "pochlebstwa" pod adresem "Uważam RZE". Wszak oni was "po nazwie" nie kąsają; Wy ich z grubej rury...
Nie podobały mi się te ataki, ale nie robiłem z tego wielkiego halo. Natomiast w wyżej cytowanym tekście niestety Pan już grubo przesadził. I nie da się tego tłumaczyć tylko satyrycznym charakterem rubryki.
Inne tematy w dziale Polityka