Władimir Putin, niegdyś stwierdził, że największą katastrofą geopolityczną XX w. był upadek Związku Radzieckiego. Przerażający pogląd jednego z wciąż najpotężniejszych ludzi dzisiejszego świata. Sowiecka Rosja ponosi winę za śmierć milionów ludzkich istnień, zniewolenie wielu narodów, okres zimnej wojny. Cena potęgi państwa radzieckiego była niezwykle wysoka. Putin o tym nie wspomina w ogóle, a jeśli wspomina to z charakterystyczną wybiórczością, relatywizmem. Wiek XX to wiek katastrof niespotykanych nigdy wcześniej na tak olbrzymią skale. Powstanie bestialskich totalitaryzmów, dwóch wojen światowych, żelazna kurtyna. W konsekwencji obozy śmierci, miliony ofiar, masowy terror, ogromne zniszczenia. Tymczasem obecny premier Rosji najmocniej roni łzy nad upadkiem ZSSR. Tak nad tym dumam, bo to niezwykle kontrowersyjne stwierdzenie Putina odzwierciedla główne cele polityki Kremla. Odbudowa potęgi. I nie chodzi tylko o tworzenie silnego ekonomicznie państwa (do tego dąży każdy rozsądny przywódca), należy przede wszystkim odzyskać utracone niegdyś wpływy. Ulubionym sposobem Kremla realizacji tych założeń była i jest ekspansja. Najbardziej drastyczna jej forma-ekspansja militarna wydawała się dla wielu zachodnich polityków mało realna ( dziś mamy już inne czasy, Rosjanie mogą pogrozić, ale zaatakować się nie odważą.) Wojna w Gruzji pokazała, że Moskwa zdecydowała się militarnie odzyskiwać dawne wpływy, a polityka na zasadzie partnerstwa z Rosją nie zdała egzaminu.
Prezydent Rosji Dimitrij Miedwiediew, bardzo szybko pokazał europejskim elitom, które notabene widziały w nim wyważonego, prozachodniego liberała, że jest przywódcą twardym potrafiącym szybko podejmować trudne decyzję. Kontynuacja politycznej wizji Putina została niezwykle sugestywnie podkreślona.
Atak sił rosyjskich był bezprawny w świetle prawa międzynarodowego. Kreml nie tylko zdecydował się „wyzwolić” zbuntowane (ale przecież wciąż formalnie gruzińskie) prowincje Osetię Południową i Abchazję; rosyjscy żołnierze wdarli się przecież w głąb tzw. Gruzji właściwej nie zważając na fundamentalne zapisy wielu międzynarodowych konwencji o poszanowaniu suwerenności innych państw, nienaruszalności granic, etc. Moskwa nie przestrzegała planu uzgodnionego wespół z prezydentem Sarkozy’m, dezinformacja odnośnie działań sił rosyjskich stała się celową regułą.
Prezydent Miedwiediew tak uzasadnia napaść na Gruzję i uznanie niepodległości dwóch jej prowincji:
Rosja musiała odeprzeć atak, aby ratować ludzkie życie. To nie była wojna z naszego wyboru. Nie zapatrujemy się gruzińskie terytorium. Nasze oddziały weszły do Gruzji, aby zniszczyć bazy, z których przeprowadzono ataki, a potem wycofały się. Przywróciliśmy pokój, ale nie mogliśmy stłumić obaw i aspiracji mieszkańców Osetii Południowej i Abchazji – nie kiedy Saakaszwili nie przestawał (przy współudziale i poparciu Stanów Zjednoczonych oraz niektórych członków NATO) mówić o ponownym uzbrojeniu swoich sił i odzyskaniu „gruzińskiego terytorium”. Prezydenci obu republik zaapelowali do Rosji o uznanie ich niepodległości.
Na naszych barkach spoczęła odpowiedzialność za niezwykle ważną decyzję. Kierując się wolnymi przekonaniami Osetyjczyków i Abchazów, a także w zgodzie z zasadami karty Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz innych dokumentów prawa międzynarodowego, podpisałem dekret o uznaniu przez Federację Rosyjską niepodległości Południowej Osetii i Abchazji.
Każdy, kto uważnie obserwował ten konflikt wie, że to stek propagandowych kłamstw.
Ostatnie wydarzenia na Ukrainie budzą niepokój. Kijów ciągle leży w szczególnym zainteresowaniu Kremla. Wojna prezydenta Juszczenki z Julią Tymoszenko, niegdyś liderów pomarańczowej rewolucji, jest wspaniałą wiadomością dla władz w Moskwie. Związanie Ukrainy z NATO i UE to strategiczne wyzwanie dla Polski, Putin i spółka będą robili wszystko by do tego nie dopuścić. Dlatego w sytuacji, gdy chodzi o polskie żywotne interesy, nie oburza mnie współpraca Lecha Kaczyńskiego z A. Kwaśniewskim w zakresie polityki wschodniej. Ten ostatni odegrał niegdyś ważną rolę w oderwaniu Ukrainy od wpływów rosyjskich. Jeśli może pomóc obecnemu prezydentowi, jestem za.
Wojna w Gruzji pokazała oblicze Rosji. Pokazała również, kto w Polsce właściwie interpretował rosyjską politykę. Wizja Kaczyńskich (określanych niekiedy niesprawiedliwie rusofobiami) okazała się trafna. Z dzisiejszej perspektywy trudno mówić o normalnych stosunkach Warszawy z Moskwą. Rosja w wielu płaszczyznach podejmuje działania, które w dłuższej perspektywie są wymierzone w nasz kraj. Mam nadzieję, że wreszcie zrozumiał to premier Tusk (ostatnie jego decyzje na to wskazują).
Całe nasze doświadczenie historyczne dowodzi, że taki kraj jak Rosja może żyć i rozwijać się w obecnych granicach tylko wówczas, gdy jest silnym mocarstwem. (Władimir Putin)
Inne tematy w dziale Polityka