Lech Kaczyński nie należy i nigdy nie należał do "warszawki". Są tego poważne konsekwencje, gdyż Salon nie lubi ludzi z zewnątrz. Inna sprawa, że Lech zwyczajnie do tego środowiska nie pasuję. Tym bardziej jego brat-Jarosław. Kaczyńscy to intelektualiści ceniący tradycję :szacunek do przodków, patriotyczne, niepodległościowe wartości, są niechętni nowościom. Typ domatorów. Politykę traktują poważnie; to misja, a nie sposób dotarcia do pieniędzy i popularności. Lech Kaczyński choć przemawia rozsądnie i ciekawie, efekt jest jednak nie najlepszy (problemy z dykcją, niewyraźny przekaz). To kolejny minus; elitę satysfakcjonuję tylko miły dla ucha głos, całość wywodu musi być okraszona charakterystycznym dowcipem plus obowiązkowe komplementy (wyrazy uznania, gratulacje, etc.) dla stałej i nielicznej grupy autorytetów. "Prezio" powinien być zawsze blisko swoich najznamienitszych poddanych, jego dwór otwarty dla gwiazd estrady, ludzi sukcesu, możnych, ładnych i władnych. Tymczasem Lech Kaczyński zdaje się ma czelność o tym zapominać. Przecież dotychczas dwór żył ze swoim przywódcą w naturalnej symbiozie, naruszenie tego ładu to niewybaczalny błąd. "Nie idźcie tą drogą!"-ostrzegał najlepszy z najlepszych.
Ale stało się. Poddani stracili swojego dobrego przewodnika. Lech Kaczyński to POprostu porażka. Co chwilę jakiś opuszczony salonowiec wyraża publicznie swoje zniesmaczenie. Tak oto wczoraj Janusz Józefowicz goszczący u telewizyjnego kolegi Szymona M. zachwycał się Władimirem Putinem, mówiąc, że "doskonale się prezentuje w przeciwieństwie do naszego - niestety - prezydenta". Zazdrość Józefowicza jest jak najbardziej zrozumiała, wszak salon moskiewski (petersburski) to czołówka światowa.
Inne tematy w dziale Polityka