Dzisiejszy wywiad J. Kaczyńskiego dla "Rzepy" stanowi odpowiedz dla wszystkich tych, którzy zaczęli wierzyć w jego powrót do idei POPiSu. Może jest tak, że jeśli codzienna nawalanka pomiędzy obiema najważniejszymi ugrupowaniami, na jakiś czas nieco ucichnie, szybko tęsknimy za "barwnymi" wypowiedziami?
Inna sprawa, że PIS ma oczywiste prawo do ostrej recenzji gabinetu D. Tuska. I taka krytyka jest potrzebna. Premier nie wywiązuje się ze swoich przedwyborczych obietnic, co chwila wybucha afera (Komorowski,Parafianowicz, Bondaryk; wyczyny Karpiniuka, Niesiołowskiego, Palikota), która nie zyskuje wymaganego rozgłosu bądź też jest umniejszana z charakterystyczną dla pewnych środowisk hipokryzją (patrz sprawa Drzewieckiego i komentarz do niej GW). Poza tym trudno liczyć na poważną współpracę z rozbitą i zakłamaną zwyczajnie Lewicą w zakresie demokratycznej walki z PO i jej złym do Polski rządem.
PIS musi umiejętnie gospodarować swój elektorat. Poparcie obywateli o mocno prawicowych poglądach nie jest raz na zawsze dane partii Kaczyńskiego. Chrapkę na ich sympatię mają przecież dawni politycy LPR, nie zapominajmy również o ludziach związanych z Radiem Maryja (są wśród nich tacy, którzy nie żywią specjalnej sympatii do PIS). Z drogiej strony na swój pierwszy polityczny test (wybory do PE) czeka Polska XXI. Choć, jak słusznie zaznacza(we wspomnianym przeze mnie wywiadzie) Jarosław Kaczyński, ta formacja będzie najprawdopodobniej większym zagrożeniem dla PO niż PIS, nie należy jej debiutu bagatelizować. Jest spora grupa wyborców wściekłych na PO i rozczarowanych nieco PISem (mimo to nadal go popierających). Cenili oni niegdyś P. Zalewskiego, K. Ujazdowskiego, L. Dorna. Byli zachwyceni K. Marcinkiewiczem. Dziś nie mogą znaleźć na scenie politycznej odpowiedniego reprezentanta. Coraz częściej stawiają sobie pytanie, czy pójść na następne wybory, czy ciągle oddawać głosy na niereformowalnego Kaczora?
Pomoc w odpowiedzi na takie pytanie może dać nowe otwarcie w PIS. Jakiś symboliczny gest, przemówienie, spotkanie, wiec. Kiedyś takim stało się zebranie w Sali Kongresowej, które zapoczątkowało drogę PISu po władzę rządową i prezydencką. Widać, że J. Kaczyński coś szykuje; powstaje nowy program. Sytuacja gospodarcza będzie w Polsce w przyszłym roku coraz gorsza: zacznie wzrastać bezrobocie, spadnie tempo inwestycji, zmniejszy się wzrost gospodarczy. Wciąż będą przypominane (zarówno przez PIS i Lewicę) słowa Tuska: że Polsce nic nie grozi, że walutę Euro to musimy przyjąć jak najszybciej. To kolejna szansa na poważny ruch, przełom. Przecież opętani polityką miłości Polacy wreszcie obudzą się któregoś poranka z potwornym bólem głowy. Ten kac może zburzyć strategię PO, odwrócić od Tuska uwielbienie mediów i dać szansę na powrót PIS do władzy.
Przecież lewica się na razie nie podniesie.
Inne tematy w dziale Polityka