chinaski chinaski
24
BLOG

Wielowieyskiej rady dla Lewicy

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 6

Skusiła mnie. Sięgnąłem dziś po "Gazetę Wyborczą". Z zainteresowaniem przeczytałem komentarz Dominiki Wielowieyskiej na temat sytuacji wewnątrz SLD. Ta formacja wciąż zmaga się z ogromem problemów, z których największym jest brak przywództwa, a raczej jego niezdrowa mnogość. O sprawie pisałem na s24 wczoraj, dziś sytuację dość trafnie diagnozuję Leszek Miller w wywiadzie, jaki publikuje "Rzepa".
Uogólniając, SLD chcąc wydobyć się z kryzysu powinna na nowo się zdefiniować. Tylko wyraźny ideowo program i linia działań politycznych może odsunąć od Lewicy widmo bycia przystawką PO. Wydaje się to aż nadto oczywiste, logiczny sposób na zagospodarowanie i zdobywanie elektoratu lewicowego. Tak sprawę widzą politolodzy, komentatorzy polityczni, wreszcie politycy życzliwi lewicy. Jednak nie wszyscy.

Publicystka "Gazety" uparcie broni (tak bliskiej swemu środowisku) koncepcji Olejniczaka na kształtowanie przyszłości Lewicy. Koncepcja ta prowadzi de facto do LIDu BIS. Wszystko staje się jasne, gdy wrócimy pamięcią do czasów powstawania historycznego porozumienia postkomunistów z dawną UW. Tzw. różowy salon, którego głównymi orędownikami od lat byli Adam Michnik i Aleksander Kwaśniewski wreszcie zjednoczył siły. Można było przypuszczać, że polityczne nieboszczki z UW i SLD pod mentorskim przywództwem byłego prezydenta odniosą sukces. Gdy plan spalił na panewce, jedynym logicznym sposobem na przetrwanie było odrzucenie pomysłów ludzi Kwaśniewskiego/Mazowieckiego i zwrócenie się ku korzeniom. Tego pragnie Napieralski. Sojusz na powrót musi bić swą czerwienią. Opcja taka jednocześnie bardzo martwi Adama Michnika. Dlaczego? Bo uderza w byłych UDeków i szerzej w "różowych" intelektualistów.  Platforma może ich troszkę czarować, jednak nigdy nie dopuści do tak pożądanej władzy.

Pani Wielowieyska nie pozostawia na PIS jako opozycji suchej nitki. Twierdzi, że partia Kaczyńskiego jest "opozycją totalną". Przestrzega Lewicę przed Napieralskim, który ostro krytykując PO, tworzy aurę obrzydliwego układu z PIS. Reasumując, lepiej (dla SLD) mylić się z Tuskiem, niż mieć rację z Kaczorami.
A co z najważniejszą kwestią: brakiem wyrazistości Lewicy, która jest skutkiem proplatformerskiej linii polityki Olejniczaka? Wielowieyska nie widzi problemu. Przecież zawsze znajdzie się sprawa (np. in vitro), kiedy SLD będzie bardziej lewicowe od rządu.

Pani redaktor, a nie sądzi Pani, że tak właśnie jest przez ostatni rok? Niby SLD jest bardziej lewicowe, z drugiej strony "rozsądne" projekty choć oprotestowuje, w konsekwencji popiera. I do czego to prowadzi? Widzimy. Obecny status quo oznacza dla SLD trwałą marginalizację, a może nawet polityczny niebyt. Czy "Gazecie" na prawdę na tym zależy?

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka