Marek Safjan, intelektualista i prawniczy autorytet, nigdy nie pałał sympatią do ministra Ziobry. Z resztą nie tylko on. U tzw. środowiska PISowscy politycy nigdy nie mogli liczyć choćby na ostrożny kredyt zaufania. Inna sprawa, że -w dużej mierze-dzięki temu Polacy tak bardzo Ziobrze i spółce zaufali.
Lech Kaczyński, a potem Zbigniew Ziobro zdobyli społeczną popularność nie tylko dzięki bezkompromisowości w walce z przestępczością. Znaczący był również zajadły sprzeciw i obsesyjna wręcz krytyka ich poczynań przez kółko wzajemnej adoracji: samorządy prawnicze, różowe profesorstwo, UDeckich ekspertów od przestępczości i praw człowieka. To właśnie to towarzystwo w latach 90. (pod czujnym okiem A. Michnika i postkomunistów), uzyskało monopol na prawdę i słuszność poglądów. Praktycznie wszystkie instytucje w państwie zostały 'zainfekowane' Michnikowszczyzną. Sądy i prokuratura zwłaszcza. Społeczeństwo nie dało się długo czarować. Wszędobylska korupcja, zwykły bandytyzm, rozboje, zabójstwa, haracze, wreszcie przestępczość zorganizowana- wszystkie największe patologie III RP odbiły swe piętno na ich moralnych winowajcach. Unia Wolności zdechła.
Zdechła ich partia, ale władza w wielu zakamarkach państwa wciąż pozostała. Takich bastionów 'rozsądku' nawet za czasów kaczyzmu było mnóstwo, choćby Trybunał Konstytucyjny czy instytucje naukowe.
Zwycięstwo Platformy Obywatelskiej dawało nadzieję powrotu do złotych czasów. Tusk wielokrotnie kłaniał się salonowi, bardzo potrzebował jego pomocy w walce z Kaczyńskimi. Jednym z tych ukłonów, było mianowanie Z. Ćwiąkalskiego na stanowisko ministra sprawiedliwości.
W dość zgodnej ocenie publicystów wielu mediów (nie licząc GW) minister Ćwiąkalski nie spełnił wiązanych z nim nadziei. Możne ktoś złośliwie powiedzieć ,że jest zupełnie odwrotnie: Zbychu zrobił całą masę rzeczy, na które liczyło 'towarzystwo': wykosił niepokornych prokuratorów, 'poszczypał' swego poprzednika, zadbał o niedostępność zawodów prawniczych, etc.
Prof. Safjan prowokuje do złośliwości. W obszernym tekście (publikowanych przez "Rzepę") wychwala byłego już ministra sprawiedliwości pod niebiosa:
"Zastąpienie profesora Ćwiąkalskiego nie jest zadaniem łatwym. Ustawił on bowiem poprzeczkę wysoko. Potwierdzają to także okoliczności jego dymisji, o którą wystąpił dobrowolnie, mimo że śmierć Pazika w najmniejszym stopniu nie była jego winą. Wziął jednak na siebie odpowiedzialność polityczną za nieprawidłowości w funkcjonowaniu prokuratury, co jest zgodne z najlepszymi standardami demokratycznego państwa prawa. Szkoda, że na taki gest nie było stać Zbigniewa Ziobry, kiedy samobójstwo popełniła Barbara Blida.
To za czasów Ćwiąkalskiego podjęte zostały bardzo sensowne działania na rzecz usprawnienia działania prokuratury."
Safjan raczy nas peanami nad swoim kolesiem, śmie obłudnie powoływać się na 'najlepsze standardy demokracji'. Warto przypomnieć jak sprytny adwokat Ćwiąkalski faktycznie podchodzi do tych standardów. Jako obrońca/doradca H. Stokłosy, R. Krauzego czy słynnej 'Aleksis'(znanej z afery węglowej) miał wielokroć do czynienia z aktami poszczególnych spraw. Poznał też szereg tajemnic swych klientów (co jest naturalne w tej branży). Prawo nakazuje adwokatowi Ćwiąkalskiemu milczeć w tych sprawach; to samo prawo Najjaśniejszej Rzeczpospolitej zobowiązuje następnie Ćwiąkalskiego Prokuratora Generalnego do ścigania największych polskich patologii. Łatwo wyobrazić sobie wiążące się z oboma faktami trudności.
Nie widział ich ani D. Tusk, ani Z. Ćwiąkalski. Nie widzi ich też prof. Safjan.
Dostrzega za to coś innego:
"Natomiast sugestie, jakoby Czuma miał być kimś w rodzaju nowego Ziobry, od których zaroiło się w mediach natychmiast po jego nominacji, uważam za niestosowne. Ziobro był bowiem jednym z najgorszych – a może najgorszym – ministrów sprawiedliwości w historii wolnej Rzeczypospolitej. Jego rządy były okresem regularnego psucia prawa, dobrych obyczajów i naruszania standardów rozdziału władzy wykonawczej od wymiaru sprawiedliwości. Mam nadzieję, że te fatalne czasy mamy już na zawsze za sobą."
I wszystko jasne. Strach przez Ziobrą wciąż żywy.
"W nienawiści jest strach" J.W. Goethe
Inne tematy w dziale Polityka