chinaski chinaski
51
BLOG

Skowrońskiego skok na media

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 33

Paweł Wroński pokusił się wyjaśnić "tłumowi" dlaczego Skowroński musiał odejść. Już od kilku dni gęstniała atmosfera. Gazetowa nagonka zakończyła się sukcesem. Przez kilka dni "Gazeta" w zasadzie milczała; 'cyngle' i szef upajali się zwycięstwem. W tym czasie odbył się wiec poparcia dla Skowrońskiego pod siedzibą "Trójki". Padły ważne słowa, oskarżenia. Wydarzenie dość żywo komentowały media. "Wyborcza", największy dziennik w Polsce, nie mogła (przecież IM nie jest wszystko jedno) przejść suchą stopą ponad tym. Stąd tekst Wrońskiego.

Pan Paweł broni-rzecz jasna- nagonki swojej gazety i (de facto) decyzji Zarządu Polskiego Radia.
Pisze:

"Skoro ktoś zawdzięcza swoje stanowisko partyjnym układom, to powinien odejść, gdy dana partia traci poparcie. Albo przynajmniej oddać się do dyspozycji, dając tym świadectwo lojalności i wiary we własne przekonania.(...)Czy ktokolwiek z dziennikarzy, którzy w 2006 r. przyjmowali nominacje po "nocnej zmianie ustawy" o KRRiT, nie wiedział, że wraz z Kaczyńskim uczestniczy w skoku na media? Że legitymizuje ten skandal? Współtworzy system?"

Wroński postuluje standardy, które każdy "światły" dziennikarz przestrzegać musi. Skoro Skowroński w pełni świadomie "skakał" z Kaczorem na media, uczestniczył w niebotycznym skandalu, powinien do końca być mocodawcom lojalny. Przegrywa PIS, przegrywa Skowroński-proste. Cała reszta (zasługi, wyniki finansowe, popularność) się nie liczy. Nie w tak ekstremalnych reżimowych warunkach. Szkoda, że zachowywania tych standardów Wroński (a raczej jego starsi koledzy z "Gazety") nie wymagał od PRLowskich aparatczyków, którzy w latach 90. panoszyli się po różnorakich (także państwowych) instytucjach zdobywając (a raczej utrwalając) wpływy. Przecież PRL, PZPR przegrała, tak?

Wroński jednak brnie dalej:

"Problem "Krzysztof Skowroński" ilustruje zjawisko, które dosięgło całą grupę dziennikarzy. Z przekonania lub z cynizmu stali się sługami polityków. System swoistego kuszenia w środowisku dziennikarskim stosowała każda władza. SLD miał tu szczególne zasługi - "odcinając fale" lub zdejmując z wizji ludzi, którzy nie popierali jego linii. Jednak to nie SLD, lecz Jarosław Kaczyński doprowadził tę metodę do perfekcji."

No tak, to że za prezesury Kwiatkowskiego było źle przyznać musieli nawet sami komuniści. Musieli, bo udowodniła to komisja śledcza na oczach milionów Polaków. Co z tego, skoro Kaczyzm i tak był gorszy. A dowody? Niechże Wroński przedstawi sensowne, merytoryczne fakty obrazujące służalczość Skowrońskiego?

Nie ma szans. Dowodów brak.

Wroński na zakończenie, przestrzega:

"Nie powinniśmy mieć złudzeń. Władza zawsze będzie kusiła dziennikarzy. Nie zmieni tego nawet najmądrzejsza ustawa o radiofonii i telewizji. Tylko dziennikarze, którzy dają się tej władzy kusić, powinni pamiętać o konsekwencjach."

Dziennikarzom "Gazety" kuszenie nie grozi. Dlaczego? Bo od kuszenia jest sama "Gazeta". To pod jej dyktando grała UDecja, Kwaśniewski, LID. Ostatnio jednak niebotyczne wpływy "Wyborczej" słabną.

http://wyborcza.pl/1,88975,6340485,Honor_czy_honorarium_.html

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka