.::Obserwator::. .::Obserwator::.
49
BLOG

Czy Amerykanie będą umierać za tarczę ?

.::Obserwator::. .::Obserwator::. Polityka Obserwuj notkę 3

            W ostatnim czasie w Polsce rozgorzała dyskusja na temat sensu instalacji na terytorium Polski instalacji chroniących Stany Zjednoczone Ameryki przed rakietowym atakiem nuklearnym.

    Wielu Polaków ten pomysł bulwersuje, ponieważ nie widzą w tym wielkiej korzyści dla naszego kraju.

Ba widzą w tym zagrożenie dla nas samych.

Trudno im odmówić racji.

    Wszelkie symulacje jakie przeprowadzono do tej pory wskazują, że użycie tych instalacji przeciwko nadlatującym rakietom przeciwnika spowodowałoby, że resztki zniszczonych ładunków nuklearnych spadłyby na nasze terytorium oraz na państwa ościenne.

    Doszłoby do skażenia środowiska naturalnego substancjami promieniotwórczymi. Skutki tegoż byłyby dla nas opłakane. Nie do zignorowania jest pogląd, że sama instalacja przyciągałaby wszelakiej maści terrorystów i ekstremistów, którzy chcieliby ją zniszczyć.

    Tymczasem Amerykanie proponując Polsce rozmieszczenie elementów własnego systemu obronnego narzucili szereg twardych warunków.

    Teren, na którym znalazłby się system antyrakietowy byłby wyłączony spod polskiej jurysdykcji. To samo dotyczyłoby żołnierzy, którzy nie podlegaliby polskiemu prawu. Zatem, czy nasze obawy są uzasadnione.

    W tej sytuacji należałoby się zastanowić, czy zgoda na rozmieszczenie amerykańskiego systemu obronnego na naszym terytorium w istotny sposób poprawi przede wszystkim nasze bezpieczeństwo.

    Wiele uzgodnień pomiędzy rządami pozostanie ukrytych przed opinią publiczną. Trudno sobie wyobrazić, aby polskie władze zgodziły się na instalację tarczy tak za nic.

    Sądząc po wypowiedziach polskich polityków sprawujących obecnie władzę, chyba cena za tarczę nie będzie nazbyt wygórowana.

    Kiedy w 1939 roku polski Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck w pamiętnym przemówieniu sejmowym w dniu 5 maja, powiedział: „Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor",  zapewne nie przypuszczał, co spotka nasz kraj za kilka miesięcy.

    Polska doktryna obronna w owym czasie zakładała utrzymanie się w razie ataku niemieckiego przez okres dwóch tygodni, aby dać czas Anglii i Francji na ogłoszenie mobilizacji, wypowiedzenie wojny Niemcom, rozwinięcie wojsk i podjęcie działań zaczepnych.

    Co dziwne Niemcy od samego początku nie wierzyli w rzeczywistą i skuteczną reakcję zbrojną naszych sojuszników. Ciekawe skąd wzięło się w nich to przekonanie, które okazało się trafne.

    Klęska wrześniowa, to również klęska polskiej polityki zagranicznej, której różnorakie skutki  są odczuwalne aż do dzisiaj.

    Francuzi i Anglicy nie mieli zamiaru umierać za Gdańsk i poprzestali na formalnym wypowiedzeniu wojny Niemcom. Faktycznie Polska we wrześniu 1939 roku sojuszników nie miała, tylko wrogów.

    Zdradę Anglii i Francji szybko wybaczono, tym bardziej, że oba państwa szybko zostały wciągnięte w prawdziwą, a nie udawaną wojnę. Polacy ochoczo oddawali życie na frontach II wojny całego świata mając nadzieję na odzyskanie niepodległości. Po upadku III Rzeszy znowu zostali oszukani.

    Polska odzyskała prawdziwą niepodległość dopiero w 1989 roku, aczkolwiek co do tej daty obecnie toczy się zajadły spór. Budowniczowie IV RP widzą tą datę 60 lat po zakończeniu działań wojennych na frontach II wojny światowej.

Jaki jest związek wydarzeń z roku 1939 z amerykańską tarczą antyrakietową ?

    Otóż wydaje się, że nasi politycy wyciągnęli wnioski z tamtych wydarzeń. Uznali, że skoro sojusznicy nie chcieli umierać za coś cudzego (Gdańsk), to może zechcą umierać za coś swojego rozlokowanego na naszym terytorium (amerykańska tarcza antyrakietowa).

    Dziwne tylko, że mimo członkostwa w NATO, słuchając wypowiedzi polityków, można odnieść wrażenie, że nasz kraj ma tylko jednego sojusznika - Stany Zjednoczone Ameryki. Reszta się nie liczy.

    NATO wydaje się obecnie klubem towarzyskim, gdzie przy szklaneczce whisky i cygarach dyskutuje się o polityce bezpieczeństwa, ale się go realnie nie tworzy. Zdaje się, że taką świadomość ma W. Putin, który stara się układ sił w Europie nadwerężyć przy użyciu broni XXI wieku, dostępu do surowców energetycznych.

    Czy zatem przyszłe wojny wymagają takich sojuszników i takich instalacji. Wydaje się że nie.

    Dostęp do energii zdeterminuje układ sił światowych. To nie ilość bomb atomowych, czy skuteczność systemów obronnych będzie decydować, które państwo jest mocarstwem światowym. O mocarstwowości będą decydować zasoby surowcowe.

    Jak widać na licznych przykładach przed zagrożeniami, jakie niesie współczesny terroryzm skutecznej obrony nie ma.

Zatem po co nam tarcza ? Ano chyba po to aby sojusznik miał za co umierać.

Nie mam poglądów politycznych, tylko ekonomiczne, nie należę do żadnej partii, nie znoszę ludzi nawiedzonych. Aha ! I jeszcze jedno, nie dyskutuję z trollami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka