Zjawisko rollingu sieciowego zostało rozpoznane i dobrze opisane w sieci. Doczekało się również wielu opracowań naukowych jak i pseudonaukowych. Jako, że informację zdobywam coraz częściej „googlując" po przepastnych zasobach sieci zamiast szperać w czytelniach bibliotek, gdzie jak zwykle najbardziej potrzebne rzeczy są niedostępne, pozwoliłem sobie zaglądając do wikipedii i na kilka stron internetowych odnaleźć potrzebne mi informacje.
Wśród wielu porad, co do sposobu radzenia sobie z trollami sieciowymi, dominuje pogląd, aby ignorować aktywnego trolla w momencie, kiedy mamy już pewność, że jego wypowiedzi możemy uznać za szkodliwą na danym forum. Nie komentować jego postów, nie zabierać głosu na kontrowersyjne tematy poruszane przez trolla. Reagowanie na prowokacyjne poglądy prezentowane w Internecie, próba dyskusji z nim, sprawia tym osobnikom prawdziwą przyjemność, wtajemniczeni twierdzą nawet, że satysfakcję porównywalną z seksualną ekstazą.
Obserwując, to co się dzieje w mediach po wypowiedziach takich publicznych osób jak o. Tadeusz Rydzyk, Roman Giertych, czy też Jacek Kurski, czy Maciej Giertych o innych pomniejszych nie wspominając. Nie można oprzeć się wrażeniu, że zjawisko trollingu przeniosło się z sieci do telewizji, radia, czy też prasy. Wypowiedzi tychże obruszają zwykle lawinę różnorakich reakcji dziennikarzy, zwykle napastliwych i obraźliwych dla prowokatorów. Wsłuchując się w ton i meritum wypowiedzi wymienionych „użytkowników mediów" można z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wysnuć wniosek, że oto mamy do czynienia z trollami medialnymi. Nieraz widziałem rozkoszne miny Giertycha czy Kurskiego, wypowiadających dyrdymały, niedorzeczności czy też inne niezwykle chamskie i agresywne treści, wściekle atakowanych przez dziennikarzy na przeróżnych konferencjach prasowych. Można było nawet odnieść czasami wrażenie, że pod stołem konferencyjnym siedzi pani wiadomej profesji, która takiemu czy innemu politykowi atakowanemu przez dziennikarzy „robi dobrze".
Zwykły obywatel w takich przypadkach wzrusza ramionami, puka się wymownie w czoło i przechodzi nad tym do porządku dziennego. Ale nie dziennikarze. Dziennikarze jak się wydaje są najbardziej podatni na działalność trolli medialnych. Wszystko muszą natychmiast przedstawić, skomentować, nagłośnić, sfilmować, zamieścić na stronach internetowych własnych redakcji.
Szanowni dziennikarze, taka działalność nazywa się karmieniem trolli. To wy sami dajecie pożywkę trollom i możliwość spełnienia. Och, jak nieszczęśliwy byłby Giertych, gdyby pewnego dnia jego wypowiedzi nikt nie puścił w dzienniku, nie przewinął na pasku w tvn24 lub nie opisał w „Rzepie". Jakże załamany byłby Rydzyk, gdyby wypowiedzi w jego niszowym radiu nie zostałyby zwielokrotnione przez inne media.
Czy byłoby przez to nudniej ?
Może tak, ale na pewno byłoby normalniej.
Komentarze