Był 15 czerwca roku bieżącego, kiedy ze szczerego serca i wątroby napisałem na Salonie24: "Wybory coraz bliżej - wiadomo jak zmienią się wyniki sondaży".

W notce tej usprawiedliwiałem instytuty badawcze, które z czasem muszą urealniać wyniki swoich prognoz. Nie, to nie było żadne oskarżenie! Wcale nie twierdziłem, że urealniają z powodu braku profesjonalizmu, albo co gorsza, braku fantazji...
Instytuty badawcze wiedzą, że wyniki wyborów porównywane bedą z wynikami ostatnich sondaży... żeby uniknąć kompromitacji, nie mogą wtedy podawać np. wesołych niusów o przewidywanej wygranej Komorowskiego w pierwszej turze.
Mimo tych pomocnych uwag, jedna z dużych firm badawczych i tak zdecydowała się wywróżyć zwycięstwo Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze...
I co teraz? Po swej klęsce wróżbci załamali ręce, przeprosili medialnych konsumentów i postanowili zająć się uprawą drzewek czereśniowych? Nie! Nic tych rzeczy! Medialne ważniaki tłumaczą już, że winny błędnych prognoz jest... kłamliwy elektorat.
A jak sie czują sami sondażowi magowie? Przyznali się do manipulacji? Nie. W pewnym uproszczeniu, ich zeznania można streścić w dwóch zdaniach:
"My nie manipulujemy! My naprawdę jesteśmy idiotami, którzy nie potrafią przeprowadzić badań, pozwalających na skonstruowanie solidnej prognozy wyborczej".
Jeśli ci "idioci" (ktoś dał się nabrać?) niczego nie potrafią, to dlaczego media tak chętnie płacą im za ich profesjonalne "pomyłki"?
Inne tematy w dziale Polityka