Do niedawna można było mieć wątpliwości. Po powrocie do czynnej polityki Aleksandra Kwaśniewskiego, będąca w ciągłej defensywie partia Donalda Tuska mogła zostać zmiażdżona. Niespodziewanie "wejście smoka" ugruntowało pozycję PO.
Aleksander Kwaśniewski wyciągnął do Donalda Tuska pomocną dłoń. Wyczyny byłego prezydenta dla "twardego elektoratu lewicy" nie mają znaczenia. Grupa ta, podobnie jak redaktor Jacek Żakowski może sie zniesmaczać, kręcić nosem, udawać rozterki, ale w końcu i tak poprze LID. Dla PO ważne jest natomiast, że dzięki Kwaśniewskiemu nie musi sie już obawiać większego odpływu zwolenników w stronę lewicy.
Platforma wygra.
Chociaż trudno się spodziewać, że uzyska więcej głosów i mandatów w Sejmie niż PIS, to zostanie zdecydowanym i niespodziewanym :) zwycięzcą.
Najprawdopodobniej bez jej udziału nie uda się stworzyć żadnej koalicji rządowej. Koalicja PIS-LID odpada z definicji, a ewentualne zsumowanie liczby mandatów PIS z LPR, Samoobroną lub PSL (koalicjant PO?) nie wystarczyłoby do uzyskania większości.
Wszystkie atuty pozostają w rękach PO. Donald Tusk otrzyma jeszcze jedną szansę...
Już dziś główne siły polityczne próbują przygotować się do takiego podziału mandatów. Jarosław Kaczyński apeluje do PO o wyrzeknięcie się możliwości stworzenia koalicji Kwaśniewski - Tusk...
A co na to PO?
Platforma śmieje się z premiera, że przecież Kwaśniewski nie kandyduje, więc koalicji Tusk-Kwaśniewski nie będzie!
Niespodziewanie, zamiast katastrofy PO zapowiada się pyrrusowe zwycięstwo PIS. Chyba, że coś wstrząsającego wydarzy się na finiszu wyścigu....
Inne tematy w dziale Polityka