Jeden z lewicowych polityków, w przypływie szczerości przyznał kiedyś, że życzy polskiemu rządowi samych porażek, bez względu na ich skutki dla naszego kraju i jego mieszkańców ("życzę także porażek gospodarczych, choć za to płacą ludzie"). Czasem można odnieść wrażenie, że sukcesy Polski drażnią lewicowców, także wtedy, gdy odnoszone są w mniej istotnych dziedzinach niż polityka zagraniczna, czy gospodarka. Na przykład w sporcie.
Były senator Sojuszu Lewicy Demokratycznej (kiedyś znakomity piłkarz), Grzegorz Lato, podobnie jak wielu "działaczy sportowych", miesiącami nie mógł się pogodzić z sukcesami odnoszonymi przez nowego trenera piłkarskiej reprezentacji narodowej, Leo Beenhakkera...
- Damy sobie radę bez niego - upierał się Lato, mimo coraz lepszej gry drużyny narodowej, i głośno wypowiadał opinie, które większość "starych działaczy" wymieniała już tylko między sobą.
- Zrobiliście z Leo cudotwórcę, a on na razie nic nie osiągnął - żalił się były król strzelców piłkarskich mistrzostw świata sprzed 33 lat, wydawanemu przez niemiecki koncern prasowy dziennikowi "Polska".
Nawet wtedy, gdy polska reprezentacja była już tylko o krok od awansu do turnieju finałowego Mistrzostw Europy w 2008 roku, Grzegorz Lato ciągle próbował protestować przeciwko przedłużeniu umowy z trenerem Beenhakkerem.
-Moim zdaniem teraz trzeba myśleć o meczu z Belgią. To jest najważniejsze, a nie przedłużanie kontraktów - ciągle nie tracił nadziei na porażkę były senator SLD.
Przyszedł decydujący mecz. Polska wygrała z Belgią 2:0. Drużyna naszych futbolistów po raz pierwszy w historii zagra w turnieju finałowym Mistrzostw Europy.
Nasi "działacze" już ogłaszają, że nie mamy tam szans na dobry wynik, a jeśli polska drużyna awansuje z fazy grupowej do dalszych rozgrywek, to będzie to ... cud!
Czy wśród działaczy sportowych, podobnie jak wśród polityków, objawią się kolejni zwolennicy "nowoczesnego patriotyzmu", dumni z tego, że chcą porażek Polski?
Inne tematy w dziale Polityka