Pisałem już o tym. Pisałem, że wśród bydlaków najróżniejszych odmian, najbardziej smrodliwe wrażenie robią egzemplarze wywodzące się, z pełnych subtelnych woni salonów. To właśnie tam bydlaków dumnych ze swego zbydlęcenia jest najwięcej.
Sprawa kalibru ciężkiego... i zgodnie z przewidywaniami, temat nie wzbudził przesadnego zainteresowania komentatorów :) Jeszcze niedawno, gdy zdarzyło się, że jeden z zakonników niedelikatnie wyraził się na temat spotkania żony Prezydenta z panią Moniką Olejnik media grzmiały w obronie głowy państwa!
Teraz, niedawni obrońcy dobrego imienia Prezydenta gdzieś się pochowali, mimo, że Piotr Tymochowicz oskarżył pana Prezydenta ("przywódców PIS"? których przywódców?) o... no właśnie! O co?
Tym razem zacytuję dłuższy fragment wywiadu Tymochowicza:
"Piotr Tymochowicz: 3 września o 9.00 rano byłem umówiony z moim klientem. Mieliśmy trenować sześć godzin, po to, żeby tego samego dnia o godzinie 22.30 mógł on zaprezentować szokujące rzeczy. Do dziś Andrzej Lepper ich nie zaprezentował. Prezydent tego dnia, 3 września, proszę sobie przypomnieć, tak się zdenerwował, że wylądował w szpitalu. Myślę, że się bardzo przejmował tymi sprawami.
GK: Dlaczego te fakty nie zostały ujawnione do tej pory?
Piotr Tymochowicz: Bo Andrzej Lepper nie ma pewności, czy w tym zbiorze, którym dysponuje nie ma kolejnej prowokacji, a jeśli zdecyduje się na prezentację w mediach, to musi mieć absolutną pewność, że wszystkie dane są prawdziwe, np. te dotyczące partnerów homoseksualnych liderów PIS.
GK: Czy to miało związek z karierami robionymi przez łóżko?
Piotr Tymochowicz: No, dokładnie tak. To jest też taka nieformalna odnoga tak zwanego układu.
GK: Czy w tym momencie – z zawodowego punktu widzenia – nie zostaje jednak przekroczona przez Pana granica dobrego smaku?
Piotr Tymochowicz: Zostaje. Ale broń Boże nie chodzi o żaden element kampanii przeciwko homoseksualistom, wręcz przeciwnie, chodzi o to, żeby mówić o normalności. Chodzi o walkę z przerażającą obłudą i fałszem.
GK: Było trochę racji w tym moim pierwszym pytaniu, które chciałem Panu zadać, czy ma Pan kłopoty. Bo wydaje mi się, że w tym momencie ma Pan kłopoty związane właśnie z Pana zawodem.
Piotr Tymochowicz: Jeżeli miałem jakiś kłopot do tej pory, to z własną naiwnością. Naiwnie sądziłem, że żyję w demokratycznym kraju, że aparat państwa mnie nie zaatakuje, bo nie jestem politykiem ani nie pełnię ważnych funkcji w państwie. Okazało się, że się myliłem, że będąc doradcą medialnym wcale nie jestem bezpieczny. Mogę być oskarżony o największe świństwa i wdeptany w ziemię tylko dlatego, że moim klientem jest osoba, która chce coś ujawnić"
Koniec cytatu.
Subtelni obrońcy dobrych obyczajów... Gdzie jesteście?
Inne tematy w dziale Polityka