Sytuacja wydaje się beznadziejna. Związek Socjalistycznych Republik Europejskich, nowe scentralizowane państwo z milionami wszechwładnych pasożytów żerujących w Brukseli już puka do naszych drzwi.
Nie mam nic przeciwko turystyce i bezcłowej wymianie handlowej :) Nie miałbym nic przeciwko Unii Europejskiej, gdyby projekt ten zakładał gospodarcze zjednoczenie kontynentu. Niestety brukselscy dostojnicy mają znacznie "ambitniejsze plany". Chodzi o unię polityczną.
Jak można zatrzymać tę rozpędzoną biurokratyczną machinę? Politycy reprezentujacy dotąd państwa narodowe boją się narażać brukselskim "szefom", dlatego nie będzie referendum w sprawie przyjęcia traktatu reformującego UE, ani w Polsce, ani w innych krajach poza Irlandią.
Nawet gdy paru naszym wybrańcom zbierze się na odwagę i tak szybko zostaną spacyfikowani.
Z powodu tchórzliwości elit, w Polsce odpada nawet pomysł odłożenia ratyfikacji traktatu. We Francji, aby dopiąć swego, biurokraci nie cofnęli się nawet przed zbrodnią. Zamordowali demokrację niczym Zbigniew Ziobro swojego laptopa... Niemcy cieszą się z rosnącego wpływu na Unię i centralizacji prawnej Unii. Brytyjczycy liczą na stanowisko Prezydenta UE, a Hiszpanie cieszą się, że nareszcie jest szansa na prawdziwy socjalizm...
Czy jest jeszcze szansa (a jeżeli tak, to gdzie jej szukać?) na ucięcie łba socjalistycznej hydrze?
Inne tematy w dziale Polityka