"Robienie spekulanta z Kazimierza Marcinkiewicza" oburzylo samego premiera Donalda Tuska. Natomiast robienie idioty z sympatycznego i sprawnego medialnie pana Kazimierza już nikomu nie przeszkadza... Warto byloby się tą niesprawiedliwością zaniepokoić!
Nie zapominajmy z kim mamy do czynienia. Polityk. W niektórych sondażach ciągle najpopuilarniejszy. Ambitny. Były premier. Biznesmen. Mistrz PR. Miesiącami, cierpliwie i starannie kreujący swój wizerunek... nagle rozsyła swoje prywatne zdjęcia tabloidom, udziela głupawych wywiadów i na koniec wpada do telewizyjnego studia żeby pokazać wszystkim swą rozbrykaną dziewusię w jej nowych kozaczkach i koszulce! Nie. To chyba nie mógł być stary wyga, znany medialny gracz? A może... właśnie to!?
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Inwestorzy, którzy spekulują naszą walutą, mogą zostać wykluczeni z prywatyzacji polskich przedsiębiorstw, ostrzega rząd. Jako pierwszy żółtą kartkę dostał bank Goldman Sachs -informuje "Dziennik".
Minister skarbu Aleksander Grad odwołał umówione spotkanie w siedzibie banku w Londynie. To rewanż za atak na złotego.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Może do uratowania bylo coś więcej niż reputacja "Kazika"?
Kilka miesięcy temu światowej sławy bankowiec, Kazimierz Marcinkiewicz ogłaszał, że znalazł pracę w "najlepszym banku inwestycyjnym świata". Ten sam bank - Goldman Sachs, niespodziewanie ogłosił w ubiegłym tygodniu, że na ataku na polską walutę zarobił więcej niż się spodziewał, zrealizował już plan zysków na tej operacji i w związku z tym zrezygnował z dalszego sterowania kursem złotego.
Co na to doradca inwestycyjny GS do spraw Europy Wschodniej? Marcinkiewicz nie miał z tym nic wspólnego! Nie rzucał kłód pod nogi narzekającego na spekulantów polskiego premiera i rządu. Nie organizował operacji, nie doradzał w tej sprawie, nie przekazywał żadnych informacji, nawet nie wiedział że jego bank zarabia na złotym! Odwrotnie. Nie dość, że Marcinkiewicz nie przeprowadzał ataku na polskim rynku walutowym, to przy każdej okazji bronił Polski, pomagał swojej Ojczyźnie!
-Spowodowałem zainteresowanie banku Europą Środkową. Jest ono teraz niewspółmiernie większe i przejawia się choćby w liczbie bankierów z Londynu, Nowego Jorku i Frankfurtu, którzy każdego tygodnia odwiedzają nasz kraj - chwalił się były premier "nie zauważając", że "GeeS" i bez jego działań był Polską bardzo zainteresowany.
- Robienie z Kazimierza Marcinkiewicza spekulanta na polskiej walucie jest czymś wykraczającym poza granice przyzwoitości - komentował (po co?) premier Donald Tusk, któremu rozżalenie z powodu wytransferowania z Polski miliardów euro nagle minęło.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Czy w takim razie Marcinkiewicz był do czegokolwiek potrzebny wielkiemu bankowi? Były premier Polski zatrudniony został w Goldman Sachs tylko po to, aby bronić tam interesów naszego kraju? A może nawet, w przypadku sprzeczności interesów między Polską i bankiem GS, miał za zadanie bronić Ojczyzny przed swoim pracodawcą? Z odpowiedzią na te pytania musimy poczekać do kolejnych popisów medialnych "fachowca z GeeSu".
Apeluję tylko o jedno: nie róbmy z niego zakochanego kretyna. Jego firma to nie jakiś zwykły GeeS. To Goldman Sachs.
Inne tematy w dziale Polityka