Christianitas Christianitas
71
BLOG

Paweł Milcarek: Moda na apolityczność

Christianitas Christianitas Polityka Obserwuj notkę 10

Wyszedłem właśnie z programu Między niebem a ziemią w TVP1, z dyskusji o zaangażowaniu Kościoła w życie publiczne (na tle niedawnego spotkania Episkopatu i Rządu). A więc taka dyskusja z wątkami, które przerabiało się w ostatnich latach wiele razy. Charakteryzując to od strony dziennikarskiego ustawienia programu, grałem w deblu z Marcinem Przeciszewskim, naprzeciw red. Gduli z "Krytyki Politycznej" i red. Wiśniewskiej z "Wyborczej", a pośrodku siedział Marek Zając (obecny był też ks. dr Kloch, rzecznik KEP).

Zwróciły moją uwagę dwie rzeczy: Najpierw, o paradoksie, to, że Gdula ma swoją rację, gdy opisuje te różne dile zawierane niekiedy w sposób niewypowiedziany między politykami i biskupami, zwykle na zasadzie absolutu świętego spokoju społecznego (owszem, pokój społeczny to jest ważny składnik dobra wspólnego, ale jednak zwłaszcza z punktu widzenia chrześcijaństwa nie absolutny). Tylko że Gdula chciałby, żeby Kościół ze swoim "fundamentalizmem" wybrał los amiszów, a w ten sposób zostawił uprawianie polityki neurotykom laicyzmu.

A potem zaskoczył mnie trochę ks. Kloch gdy przyjął taką strategię, że sprawy omawiane na komisji wspólnej "nie mają nic wspólnego z polityką", bo to przecież chodzi o katechezę, bioetykę itp. No ale jednak te sprawy wchodzą w politykę, gdy chodzi o zaangażowanie państwa i prawa. To zresztą normalne i chwalebne, że Kościół ma też swoją etykę polityczną, np. w kwestiach bioetycznych. Wypowiedź rzecznika brzmiała mi jak unik przed ewentualnym uderzeniem. Niestety to się może zaczyna jako "zręczna dyplomacja", ale kończy rozbrojeniem opinii katolickiej, gdy rzeczywiście trzeba i można porządkować tę naturalną sferę życia człowieka, którą jest polityka (bo polityka tak naprawdę nie jest tylko "sztuką zdobywania władzy" tylko roztropną służbą na rzecz doczesnego dobra wspólnego społeczności cywilnej).

Ciekawe, że wszystko to składa się samo w powszechna modę na apolityczność: wszyscy boją się być "złapani" na polu polityki, więc nawet platformiany rząd uprawia miłość-a-nie-politykę, tak jak po naszej, kościelnej stronie czasem uprawia się dialog-a-nie-nawracanie. "Popatrzcie, jacy jesteśmy pluszowi"?

oryginalna notka 

Pismo na rzecz ortodoksji

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka