Chudzicki Chudzicki
422
BLOG

Jak po ujawnieniu agenta SB stałem się "historykiem z PIS"

Chudzicki Chudzicki Polityka Obserwuj notkę 1

Jak można było to przewidzieć, ujawnienie przeze mnie agenturalnej przeszłości przewodniczącego NSZZ Pracowników Schronisk dla Nieletnich i Zakładów Poprawczych Tadeusza Pisarka, nie wszystkich skłoniło do refleksji nad różnymi aspektami jego publicznej aktywności.

W ostatnim Głosie wielkopolskim Łukasz Cieśla, autor artykułów o rzekomej aferze seksualnej w Zakładzie Poprawczym w Grodzisku Wlkp., odniósł się do kwestii, które podniosłem w serii publikacji.

Przypomnę, że 28. 10 br. przesłałem Cieśli maila, w którym poinformowałem go o agenturalnej przeszłości Pisarka.

 

                       Szanowny Panie,

Przeczytałem Pan artykuł nt. Zakładu Poprawczego w Grodzisku. Wypowiada się tam Tadeusz Pisarek, który zaprzecza swojej działalności jako dobrowolny, wynagradzany Tajny Współpracownik SB w okresie PRL. W trakcie badań na temat współpracowników SB w wyższym szkolnictwie artystycznym w okresie PRL, zapoznałem się z teczką Pisarka i twierdzę, że był on TW SB. Przesyłam Panu materiały wchodzące w skład moich badań w formie referatu, z którego Pan może skorzystać z zaznaczeniem źródła. Jako osoba ustawowo uprawniona do prowadzenia badań w zasobie IPN, przekazują Panu te materiały w celu popularyzacji wyników moich badań, a zatem w celu zgodnym z ustawą o IPN.

                      Łączę pozdrowienia

 

Już 30. 10 reporter Głosu do mnie zadzwonił i potwierdził, że Pisarek w rozmowie z nim, jednak przyznał się do, jak to określił, „grzechów młodości”. W dość miłej rozmowie Cieśla zadeklarował, że „interesuje go prawda” i ujawni fakt, że został wprowadzony przez Pisarka w błąd. Jakież jednak było moje zdumienie, gdy w następnym artykule pojawiłem się w zupełnie innym, dla mnie drugorzędnym kontekście, a informacja o Tajnym Współpracowniku nadal pozostała „tajna”. Gdy odsłuchuję rozmowę z Cieślą mam wrażenie, że  faktycznie traktowałem go z dużą życzliwością, nie bacząc na, ewentualnie różniące nas, kwestie polityczne. Przecież obu nas interesowała prawda…

W zaprezentowanym cyklu artykułów, które żyją już w sieci własnym życiem, starałem się omówić wszystkie aspekty działalności Pisarka, zarówno jako agenta SB, jak i osoby publicznej.

Przypomnę, że punktem wyjścia było omówienie oskarżenia formułowanego przez Pisarka pod adresem dyrektora zakładu poprawczego w Grodzisku, który pozwolił na wizytę 14 latki u 17 letniego wychowanka zakładu. Podczas tej wizyty miało rzekomo dojść do zbliżenia seksualnego pomiędzy nieletnimi. Całą sytuację obserwował w tym czasie na monitoringu strażnik, który jest członkiem związku kierowanego przez Pisarka. Dodatkowo, strażnik nie zareagował na zaistniałą sytuację i nie przerwał wizyty. Co ciekawe, strażnik ten, informując o całej sprawie Pisarka, nie zabezpieczył zapisu monitoringu, który stanowiłby dowód prawdziwości jego doniesienia. Wskazałem na konflikt personalny pomiędzy Pisarkiem i dyrektorem zakładu, który w 2015 r. w ministerstwie ujawnił jego agenturalną przeszłość. Przeanalizowałem także podobne działania Pisarka w przeszłości, gdy za pomocą donosów doprowadzał on do odwoływania dyrektorów zakładów poprawczych.

Z przykrością, jako dydaktyk i nauczyciel, muszę się jednak przyznać do bolesnej dla mnie porażki: dziennikarz Głosu, nie tylko pozostał głuchy na ujawnione przez mnie fakty, ale też interpretuje je dość osobliwie. Z pokorą przyjmując konieczność nieustannego uczenia się, wskażę zatem ponownie na jeden wątpliwy argument w ostatnim artykule Cieśli.

W ostatnim artykule Cieśla twierdzi, że zupełnie nie mam racji, gdy piszę:  „zgodnie z prawem nie można zabronić wizyty u wychowanka żadnej osobie, nawet niepełnoletniej”. Argumentuje on to tym, że „dyrektorzy różnych poprawczaków nie zawsze zgadzali się na widzenia u wychowanków. Np. w zakładzie w Trzemesznie w tym roku skutecznie zakazano widzenia „sam na sam” wychowanka z 14-latką”.

Otóż, w swoim artykule powołałem się na wyniki kontroli Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) w Zakładach Poprawczych. W zaleceniach pokontrolnych Rzecznik wnikliwie omówił prawo do kontaktu z rodziną i bliskimi (pisze też o widzeniach z „sympatiami”). Rzecznik zauważył, że każda z wizytowanych placówek wprowadziła własne zasady dotyczące kontaktu nieletniego ze światem zewnętrznym, wymienił zaobserwowane w czasie kontroli ograniczenia, a powołując się na  art. 66 § 3- 5.u.p.n., zauważył: Mając na uwadze wskazane wyżej przepisy, należy stwierdzić, iż wprowadzanie ww. ograniczeń kontaktowania się wychowanków z osobami spoza zakładu, jest niezgodne z obowiązującym prawem. (s. 25). Rzecznik, na podstawie tzw. Reguły 95.6. CM/Rec (2008)/11 wskazał, iż nawet „przewinienie nie obejmuje ograniczenia kontaktów z rodziną lub wizyt, chyba że przewinienie to jest związane z takimi kontaktami lub wizytami” (tamże). Jak zauważył, wychowanek „z założenia może kontaktować się z osobami spoza placówki, w tym z sympatiami i kolegami, a tylko w szczególnych sytuacjach kontakty te mogą zostać ograniczone” (tamże).

Ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich wyraźnie wskazuje, co można uznać za sytuacje szczególne i jaki jest wtedy rygor prawny:

Art. 66 § 4. Dyrektor zakładu, ośrodka lub schroniska, o których mowa w § 1, może ograniczyć lub zakazać kontaktów nieletniego z osobami spoza zakładu, ośrodka lub schroniska dla nieletnich wyłącznie w przypadku, gdy kontakt ten stwarzałby zagrożenie dla porządku prawnego, bezpieczeństwa zakładu, ośrodka lub schroniska bądź może wpłynąć niekorzystnie na przebieg toczącego się postępowania lub proces resocjalizacji nieletniego.

Art 66 § 5. W wypadku, o którym mowa w § 4, dyrektor zakładu, ośrodka lub schroniska dla nieletnich niezwłocznie zawiadamia nieletniego i sąd rodzinny wykonujący orzeczenie o powodach decyzji. Sąd może uchylić decyzję dyrektora.

Rzecznik w sposób jasny i precyzyjny interpretuje w/w ustawę i zabrania ograniczania wizyt u wychowanków zakładów poprawczych. Nadto Art 66 § 5 u.p.n. nakłada na dyrektora zakładu obowiązek poinformowania o swej decyzji Sądu, który ocenia zasadność podjętej decyzji, co wyklucza wszelką uznaniowość, arbitralność i de facto samodzielność decyzji dyrektora w tym zakresie. Może zgrzeszyłem gdzieś użyciem skrótu myślowego, więc powiem dobitnie: zakaz wizyty obejmuje tylko sytuacje szczególne, a o jego zasadności rozstrzyga Sąd. A zatem, „zgodnie z prawem nie można zabronić wizyty u wychowanka żadnej osobie, nawet niepełnoletniej” (a mówimy tu cały czas o decyzji dyrektora w odniesieniu do wspomnianej 14 latki i proszę tych słów nie wyrywać z kontekstu), bo o tym zakazie decyduje Sąd. Zatem, żeby zakaz był zgodny z prawem, to musi być zgłoszony w Sądzie i przez Sąd oceniony. Dlatego też RPO tak mocno potępia wszelkie samowolnie stosowane przez dyrektorów zakładów poprawczych  działania, które utrudniają lub uniemożliwiają wizyty. Nadto, RPO zupełnie niczego nie mówi, że można zakazać widzenia na podstawie wieku osoby, która zakład odwiedza. To, jak pisze Cieśla, że "skutecznie zakazano widzenia „sam na sam” wychowanka z 14-latką" w ZP wTrzemesznie, nie stanowi reguły prawa, a tylko świadczy o stosunku do prawa w Trzemesznie. W poprzednich tekstach opisałem stanowisko RPO w konkretnej sprawie, ale uprzejmie zapraszam do lektury wspomnianego protokołu kontroli z zaleceniami ( to raptem kilka stron dotyczących wizyt: rozdz. 5). 

Odnoszę wrażenie, że Cieśla nie odróżnia praktyki, że „dyrektorzy różnych poprawczaków nie zawsze zgadzali się na widzenia u wychowanków” z normami prawa, które powinno być przestrzegane. Mam też wrażenie, że Głos wielkopolski myli zakład poprawczy z zakładem karnym. Mimo szczerych chęci, nie potrafię tego Głosowi wielkopolskiemu bardziej przystępnie wytłumaczyć, ale uprzejmie załączam u dołu link do raportu RPO.

Co do innych stwierdzeń Cieśli na mój temat, to są one w zasadzie dla meritum sprawy drugorzędne. Określenie mnie mianem „historyk z PIS” w podtekście ma charakter oceny. Poniekąd zresztą dziwię się dziennikarzowi śledczemu, że nie sprawdził iż mam wprawdzie tytuły z dwóch dziedzin nauki, ale historykiem nie jestem. Poza tym, w czasie rozmowy z Cieślą proponowałem mu, że prześlę skan pisma z IPN z 2016 r., gdzie opisuję swój projekt i otrzymuję zgodę na dostęp do zamówionych materiałów. Jednak stwierdził, że przyjmuje moje twierdzenia na słowo.

Do innych uwag na mój temat nie będę się odnosił, bo nie widzę w nich logicznej przesłanki do merytorycznej krytyki mojego artykułu.

Uważam za to, że najsmutniejszą rzeczą w tej całej "aferze seksualnej", nie jest los dyrektora, ale los 17 latka, który miał, rzekomo w czasie wizyty, odbyć stosunek seksualny z 14 latką. Otóż, funkcjonuje on w środowisku specyficznej subkultury, która naśladuje/ imituje szereg obyczajów z zakładów karnych. W tej chwili, za pomocą prasy, został on w tym środowisku napiętnowany i można sobie wyobrazić, co go czeka w zakładzie. Nawet, jak sprawa ta zostanie wyjaśniona, to jego sytuacji już to nie zmieni. Dla wychowanków zakładu poprawczego nie będzie ważne, czy do rzekomego aktu doszło, czy też nie miał on miejsca. W subkulturze zakładów poprawczych nikt się w subtelności nie będzie bawił. Wystarczy zresztą spojrzeć, jakie treści i jakie oskarżenia pojawiły się na jego facebooku...

Dodatkowo, wszyscy zapomnieli, że do większości wychowanków zakładów poprawczych nikt z bliskich nigdy nie przyjeżdża (dane na ten temat są dostępne- średnio do ok. 70%). Część natomiast, tak jak wspomniany nastolatek, nie ma w ogóle rodziców. Chłopcy w zakładach poprawczych spędzają wolny czas w sieci i na facebooku, żeby poznać kogoś, kto do nich przyjedzie. Oczywiście, często mają wypaczony obraz relacji międzyludzkich, ale zakazanie wizyt tego nie zmieni. Zatem tylko ludzie, którym obojętna jest resocjalizacja, będą łamali prawo i nie stosowali się do przytoczonych powyżej regulacji ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich.To, że należy wyjaśnić, co w trakcie tej konkretnej wizyty się stało, albo dlaczego ktoś twierdzi, że miało to miejsce, stanowi osobny problem.


 

https://www.rpo.gov.pl/sites/.../Raport%20zaklady%20poprawcze%20i%20nieletni.pd...


 

 

Chudzicki
O mnie Chudzicki

Tak przysięgałem: badania naukowe w swoich dyscyplinach ochoczo i gorliwie będziecie uprawiać i rozwijać nie z chęci marnego zysku czy dla osiągnięcia próżnej sławy, lecz po to, by tym bardziej krzewiła się prawda i jaśniej błyszczało jej światło, od którego zależy dobro rodzaju ludzkiego. I tego się trzymam, bo prawda nas wyzwoli.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka