Wyczytałem dzisiaj, że: W Polsce dokonuje się rewolucja światopoglądowa. Nie ma w Polsce zgody na to, by kapłani pisali ustawy - mówił Grzegorz Napieralski na Krajowej Konwencji Samorządowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jak zaznaczył poseł nie może być tak, że ten, kto nic nie wie o macierzyństwie będzie o nim decydował”.
Zgodnie z tym założeniem, nie można:
- stanowić prawa karnego, gdy nie jest się przestępcą...
- glosować przeciwko dopalaczom, skoro się nie brało... (premier ma łatwiej),
- pisać na trzeźwo ustaw antyalkoholowych,
- oceniać homoseksualistów, gdy się nie ma w tym choć trochę expiriens...
- być przeciwko Castro, jak się nie było na Kubie...,
- zrobić zonie dziecka, jak się komuś nie zrobiło wcześniej...
-
- itp.
W sumie nie można oceniać czegokolwiek, czego się nie dotknęło... Zgodnie z taką teorią w sejmie musieli by być sami wykolejeńcy i to dość starzy, aby wcześniej zdążyli nabrać doświadczenia...
Jest też w wypowiedzi Napieralskiego dziwne zabarwienie semantyczne... Napieralski sugeruje przecież, że sam o macierzyństwie coś wie...
Inne tematy w dziale Polityka