Wiele ostatnich notek ociera się o szczególną a-sympatię do polskich dziennikarzy. I nic w tym dziwnego, gdyż pion czwartej władzy, jak wiele dziedzin w naszym kraju, nie ma po prostu żadnych tradycji ani korzeni... Dziennikarze z PRL to..., no właśnie – jak nazwać głowy czytające przygotowane kartki?
Po 89’ powstały nowe media, ale jak?
O TV nie ma co pisać, koncesyjno-finansowa zapora pozwoliła na szersze zaistnienie właściwie 2 stacji prywatnych – jest to dziwne, bo w powstającej demokracji powinno się tu zmieniać i mieszać jak w tyglu... Nie mam tu żadnych doświadczeń, dlatego skupię się na prasie.
Na przykładzie prasy widać najlepiej jak w Polsce wyglądało tworzenie się 4 władzy. Zacznę od odwiecznego pytania oszołoma: Jak to się stało, że tytuł dany społeczeństwu na obradach okrągłego stołu jest dziś prywatny i mają go ci, a nie inni ludzie?
Niestety, historia GW jest jednym z najbardziej brutalnych przykładów wywłaszczenia głosu społeczeństwa i oddania ogromnego majątku w ręce jednej grupy. Niejako płacimy za to do dziś. Nie rozstrzygnę sporu o Wyborczą, bo przy tym nie byłem – mam jednak parę doświadczeń z innymi tytułami stąd i parę spostrzeżeń:
- większość istniejących przed 89r makroregionalnych tytułów, po zmianie nazwy (lub i nie) pozostawiła prl-owskich redaktorów naczelnych. Znam przykład red. nacz tygodnika obejmującego chyba ze 3 województwa, który piastuje funkcję od lat 80-tych, a swoje klucze do mieszkania odbierał jeszcze od I sekretarza na uroczystości 1 maja.
- po 89 roku pierwsze tytuły małych gazet lokalnych powstawały w domach kultury, gdzie znów czuwały nad nimi „stare” dyrekcje – często sami mianowali się redaktorami naczelnymi; domów kultury nikt nie lustrował – zatem łatwo mogli się przedzierzgnąć w przodowników nowego typu, przodowników niosących kaganek demokracji...
- w latach 90-tych najwięcej lokalnych gazet było wydawanych przez... samorządy! Wszędzie powstawały pseudo informatory, które mając stałe finansowanie stawały się jedynymi periodykami w terenie. (redaktor naczelny dostawał przeważnie etat pozwalający mu czasowo wyrobić się z gazetą: przykłady które znam, to szef miejskiego biura informacji, kierownik basenu, etat działań promocji w gminie).
- codzienność tych gazet to cenzura publikacji przed wydrukiem przez burmistrza, starostę itp.
- finansowanie lokalnych gazet w sporej części zależy od samorządu i publikowania swoich ogłoszeń.
- w gazetach lokalnych i regionalnych obserwuje się, właściwie już uważany za naturalny, ruch z gazety do polityki i odwrotnie.
- lokalni dziennikarze spotykają się na tych samych imprezach co lokalni politycy. Spotykając się z politykami, a nie obywatelami dziennikarze zaczynają myśleć, jak politycy i identyfikować się z ich problemami. Poprzez ten kontakt dziennikarze narażeni są na manipulacje polityków. Setki razy spotkałem się z „sugestiami” co można by opisać, a czego nie można dotykać.
Te i inne przykłady zaważyły na tym, że:
1. Społeczeństwo odebrało ważny sygnał: zakładanie mediów nigdy nie może być ruchem oddolnym. Nie można założyć tytułu przez skrzyknięcie się: Chłopaki! Zakładamy gazetę! - trzeba jeszcze trochę ukladów...
2. Na rynku nie przetrwa żaden tytuł, który nie „żyje dobrze” z politykami – zależność funkcyjna i finansowa jest zbyt duża – tytuł, który się buntuje, jest odcinany od reklam, ogłoszeń o przetargach itp. i pada. (pomijam zwykłe świństwa, gdy np. wojewoda nie ma czasu umówić się na wywiad przez pół roku, w końcu ma prawo)
3. Nieuczciwa konkurencja gazet samorządowych i gazet współfinansowanych przez samorządy (chociażby poprzez ogłoszenia) nie pozwala na powstawanie oddolnych tytułów, szczególnie w małych ośrodkach.
4. Trudna sytuacja rynkowa, wspomniane zależności finansowania wpływają na to, iż tematyka artykułów odchodzi od problemów ludzkich, schodzi na tematy bezpieczne – większość czytelników nie postrzega dziennikarzy jako obrońców swoich interesów.
3. Najważniejsze: W duchu tych zjawisk powstaje „dusza” dziennikarza. Nie może on być trybunem ludowym. Musi być konformistą, dobrym cwaniakiem, który w tych układach i zależnościach przetrwa.
Za chwile to wszystko będzie widoczne w przedwyborczym szale. Gazety pełne będą wywiadów z wojewodami, burmistrzami, którzy szczycić się będą swoimi dokonaniami.
- - - -
Niech komentarzem będzie jeszcze ciekawostka z Wiki:
Trybunat ludowy – urząd w republice rzymskiej, którego podstawowym zadaniem była ochrona interesów obywateli, a zwłaszcza plebejuszy. Urząd ten zniknął całkowicie w epoce cesarstwa, gdy kompetencje trybunów przejął cesarz.
Inne tematy w dziale Polityka