Teraz pijcie konkretne piwo.
Czemu nie lubię Owsiaka… – były już takie dyskusje i nie chcę ich odnawiać. Jednak udział Jurka Owsiaka w reklamie piwa, które to piwo z kolei reklamuje Przystanek Woodstock napawa mnie prawie odrazą. Oto kolejny z „wolnościowych” idoli nie umie już nic przedsięwziąć bez bolesnej reklamy cholernego piwska. A wszystko dla „więcej, więcej, więcej…”.
Gdyby za takie reklamy wzięła się Anna Dymna rzekłbym, ok – przynajmniej jakiś dobry cel. Ale Owsiak sprzedaje się za popularyzowanie swojego koncertu. W latach 80-tych nie było reklam, bilbordów, nawet kierunkowskazów…, ale kto chciał trafić do Jarocina, to dowiedziawszy się pocztą pantoflowa, i tak trafił.
Dziś oferta jest szersza. Jest gdzie jechać i posłuchać. Kurde. Konkurencja. Trzeba się więc reklamować. Powiększa się zatem korowód „wolnościowych” tuzów, którzy obrażają się, gdy ktoś im wytyka nieetyczność uczestniczenia w takiej, czy innej reklamie.
I tu jest ciekawy efekt. Jak oni bronią się przed tą etykietą komercji. Jak kluczą, jak niby my to nie, ale musimy. Kasa kusi – to wiemy wszyscy. Biorąc kasę za reklamę sprzedajesz się bezpowrotnie. Ale też oddaj legitymację ideowca. To już nie twój przedział Jurek. Już Ci nie ufam!
Zatem dalej idole, już nie bożyszcza, ale cielce celebryci: „Pokaż na co cię stać” – zagraj w reklamie banku.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
