Parę rzeczy ciekawych „wyszło” ostatnio o premierze Tusku. Lubi palić cygara – szkoda tylko, że żadna z gazet na opublikowanie takiego zdjęcia się nie zdecydowała. Pewnie mają takowe, bo paparacci nie śpią, a brak publikacji to już wstęp do eseju o naszej demokratycznej IV władzy.
Ostatnie newsy donoszą też, że premier w gabinecie trzyma futbolówkę. Kopie nią w kwiatki – to już może nieprawda, – ale nikt historii by nie wymyślił, gdyby fakt piłki w gabinecie nie był powszechnie znany.
No i ostatnio odgrzebane nagranie, gdzie premier próbuje się przywitać słowami: Cześć ziomale.
Może to sugerować, że premier używa tego słowa na co dzień. Pewnie nie nagminnie, ale już się do niego przyzwyczaił. Ja jakoś nie mogę. Źródłosłów tego słowa to więzienna grypsera. Ziom, ziomal, ziomek. Niestety wiele słów tego pochodzenia zupełnie normalnie używane jest przez różnych panów i panie z okienka. Może to komuś nie przeszkadza, mnie tak. Nawet jak premier użył kiedyś słowa „amfa”, a nie „amfetamina” doprowadziło mnie do pasji. Mam nadzieję, ze niektórzy rozumieją, o co mi chodzi. Od osób „wysoko” oczekuję jakiegoś poziomu.
Ostatnio premier przypominał mi, że żyję w bananowej republice, gdzie obywateli ma się za idiotów, którym obiecać można wszystko i to na poziomie chamskich zagrywek p. Wałęsy, który obiecał 110 mln, ale potem zapomniał dać.
To, że wielu uwierzyło w ideę uwłaszczenia powszechnego stało się symbolem późniejszego systematycznego „polowania na frajerów”, którzy z ogniem w oczach powtarzali różne obietnice wyborcze… Jest to dla mnie do dziś symbolem „sprawiedliwości” uwłaszczenia pokomunistycznego w ogóle.
Teraz czterech „poważnych” facetów w garniturach (jeden luzacko w koszuli) oszukuje mnie, jak to się mówi „w żywe oczy”, że wynegocjuje dla mnie 300 mld. (no może nie dla mnie, ale ponoć z tego skorzystam).
Jest to chyba najciekawszy przykład, za kogo mają nas Ci panowie. Nawet najżyczliwsze media do tej sumy podchodzą z ostrożnością. Jest to świadoma manipulacja wyborcza, godna Łukaszenki i jest warta wróbli, które zagroziły onegdaj chińskiej gospodarce.
Panowie! Traktujcie nas poważniej dla siebie, nie dla nas. Większa jest satysfakcja, gdy się przekonało ludzi, wyborców, obywateli, niż gdy się oszukało stado baranów.
Jeśli zaś upieracie się przy tej drugiej opcji…
Proponuję drugi odcinek:
Lewandowski z Buzkiem w teczce Tymińskiego wiozą pociągiem gotówkę, która się niechcąco wysypuje…
W helikopterze nad pociągiem Sikorski w polowym mundurze melduje coś niewyraźnego do słuchawki z troską w oczach. Lewandowski i Buzek liczą kasę w przedziale, kończąc Lewandowski odzywa się do Buzka:
– Jest. Dokładnie 300 mld!
– Uff! – uspokaja się Buzek
Na koniec zbliżenie Tuska, który z konwojem bankowym czeka na granicy. W tle najedzeni, zdrowi i szczęśliwi emeryci… W tłumie pożółkła z goryczy twarz Jarosława…
Powodzenia…
Inne tematy w dziale Polityka