Kot teścia wyleguje się przeważnie na tarasie, pomrukuje i leniwie spogląda na opadające z brzozy liście. Do takiego obrazka potrzebne jest jednak kilka warunków:
Miski kota są pełne, w dwóch karma, w trzeciej mleko; brama jest zamknięta, więc psy sąsiadów nie są w stanie znienacka wskoczyć, teść nie ma i nie miał innych zwierząt, zero konkurencji.
Kot pamięta, ze jak zachorował, odwiedził wszystkie lecznice w okolicy, gdy ze strachu wlazł na drzewo – teść wszedł i delikatnie zniósł go na dół.
O paru rzeczach kot nie wie: teść planuje sporą sumę w budżecie na karmy, szczepienia i coś „na robaki”, dba też o stan siatki, aby inne zwierzęta nie wkradły się na posesję…
W takiej sytuacji kot z radością oddałby głos na partię rządzącą, w naszym przypadku PO – i dalej leżał na tarasie.
Jednak obecny obrazek jest inny: zmoczony kot próbuje dostać się do zamkniętego domu, wściekłe psy sąsiada już prawie podgryzają mu ogon, futro kota wyleniałe – jje nie za wiele. Kot niepewny jutra dobija się na zasadzie atawistycznego patriotyzmu – „tam zawsze była pomoc” – jednak drzwi są głuche – pan jeszcze nie wrócił z meczu…
Zatem – jeśli jest dobrze głosujemy na PO. SLD odpada – kot ciągle pamięta, jak działko wodne zmyło go do piwnicy i złamał sobie łapę. Poza tym boi się, że Kalisz zabierać mu będzie karmę. PJN, podobnie jak inne małe partie, na razie nie mają zaplecza, a o Palikocie z naturalnych (semantycznych) względów kot słyszeć nie chce. Kotu więc wypadło na PiS.
- - -
Kot może głupi sierściuch – ale również każdy trzeźwy i widzący na przynajmniej jedno oko obywatel musi zauważyć, że ostatnie 4 lata były dla kraju zmarnowane. Przy takiej większości i prywatnym wręcz prezydencie nie udało się rządowi ani wprowadzić, ani nawet zabrać za jakikolwiek z toczących nasz system problemów.
W sądach czekamy miesiącami i latami nadal, a i płacimy za wszystkie potrzebne nam zaświadczenia i świstki coraz więcej – taki drugi podatek.
Spekulacje cenowe widoczne są na wszystkim, od kawy w Tesco do ropy. Cen nie podaje się już jednostkowo, tylko w przedziałach – dziś towar kosztuje X, jutro Y – takiej destabilizacji cen nie pamiętam od Rakowskiego. Kupcy wyczuli słabość państwa…
Edukacja, co widać na poziomie wyników maturalnych, idzie w dół. Nadal produkujemy magistrów, którzy lądują na kasie w markecie. Pani minister nigdy nie pracowała w państwowej szkole – mówiono, że to zaleta, – ale jakiegokolwiek planu sprzężenia studiów z gospodarką i zatrudnieniem na razie nie widać. Strefę bezrobocia corocznie zasila grupa magistrantów, którym prywatne uczelnie za odpowiednią kasę wmawiają, że copy/paste to na kierownika, a wyszukiwanie w wiki to na prezesa.
O tym, że prawie usunięto historię i połowę lektur z programu nie ma co wspominać – tu jestem „programowym faszystą”.
Telewizja publiczna – jedyne czasem okno na świat obywateli – zeszła do rynsztoka. A programowym jej hasłem powinien być program „Kwadrans kultury”. Reszta doby w TV do rozpacz.
W finansach Rostkowski zupełnie świadomie pomniejsza sztucznymi zapisami deficyt – czym to grozi wiemy. Pewnie kolejnym zaciągiem z naszych funduszy. Już zabrano część III filaru – gdyby spróbował to zrobić inny rząd… nie wyobrażam sobie.
O podatki minister dba konsekwentnie utrudniając życie przedsiębiorcom[1], czy uznając, że Vat od paliwa to już nie koszt..
W sprawach zagranicznych same sukcesy: koniec współpracy z USA o tarczy, kosa z Litwą i Białorusią. Mordercze wyparcie się Gruzjii. Z ZSRR też dobrze, o czym świadczy sekcja Wasermana. No i cud polityki zagranicznej: kontakty z Niemcami, czego najkorzystniejszym dla nas elementem jest omijający nas rurociąg. Sam minister zamiast choć dożynać watahy udziela się na Twiterze…
Są i inne sukcesy, które inne rządy wywaliłyby z siodła, jak ustawa informacyjna, czy kontrakt z chińczykami na autostrady. Oj, krzyczałoby się, że Kaczyński obraził się na Chiny, najbardziej obiecujący rynek zbytu itp.
Niestety, zawsze w odwodzie jest postraszenie prawicą. Marny, przygotowany na kolanie spot pokazuje, że nie mamy – w przypadku PO – do czynienia z jakąś siłą polityczną, chcącą, czy potrafiącą coś zrobić – mamy do czynienia z nieukami, którzy się kręcą w kółko, którym marzy się utrzymanie do końca życia przy władzy za pomocą antypijaru.
Jeszcze Wojewódzki i Wałęsa postraszą rewolucją i kolejne 4 lata laby…
Mógłbym w odwecie narysować typowego platformensa, który przy grillu umawia się na koncert Dody, zaraz po zajęciach kolejnych już studiów podyplomowych… tylko po co?
Temu wszystkiemu ze spokojną miną przygląda się Prezydent, któremu – co coraz bardziej widać – brakuje po prostu intelektu. Nawet salon spuszcza czasami nad nim zasłonę miłosierdzia, nie pastwiąc się zbytnio…
Co zatem zrobi kot?
[1] Lubię ten przykład: Faktury są wszystkie takie same. Rozliczamy je do końca miesiąca wg płatności (dochodowy). Chyba, że to są faktury ciągłe (tel., prąd), wtedy można na drugi miesiąc (tam gdzie termin płatności) – ale Vat w tym samym miesiącu, chyba że jest to firma transportowa, ale jak nie dotyczy wynajmu pojazdów i gdy ma samochody określane jako ciężarowe.
Inne tematy w dziale Polityka