Może jeszcze nikt tego dosadnie nie powiedział: panie Tomaszu traci Pan głos społeczności katolickiej. Jak Pan chce się pokłócić, porzucać zebraną żółcią, to jest pewnie w Pana okolicy parę sklepów z koncesją na alkohol – tam jest miejsce na prymitywne wstawki, które pewnie Pan w swoim zarozumieniu traktuje jak przejaw genialności swojej postawy.
Do Lisa nie chodzi się w ogóle, to raz. Wiadomo, że będzie się tam narzędziem – jak siostra, która posiedziała sobie bez słowa „na ekranie”. A Pan dał się wpuścić, nie po raz pierwszy zresztą. Jeśli już uważa Pan, że warto podejmować dyskusję z gośćmi Lisa z drugiej kanapy, czuje Pan, ze ma Pan siłę – to niech Pan do studia idzie z domu na kolanach – może pokora będzie większa. Wyobraża Pan sobie, że tak jak Pan zachowałby się Karol Wojtyła? Chyba jest Pan świadomy tego, że został Pan zaproszony jako reprezentant KOŚCIOŁA, tej strony dobra, i co? Znów wyszło, że katolik to niedorozwinięty furiat! Niedorozwinięty, bo nie trzyma tematu dyskusji i furiat, bo myśli, że jak wykrzyczy swoje racje, to wszyscy na jego myślenie nawrócą się automatycznie…
Panie Terlikowski. Jak widzimy taki okaz jak pani Szczuka, to tylko się cieszyć. Dać jej mówić, im więcej powie, tym okaże się śmieszniejsza – jej logika nie utrzymuje się po trzecim zdaniu. Myśli Pan, że ludzie tego nie widzą? Ba! Może by zauważyli bardziej, gdyby nie zajął ich nadęty, pyszałkowaty przedstawiciel… no właśnie, kogo, czego? Przypominam sobie sąd nad Jezusem – mimo niby przegranej wyszedł z wyrokiem zostawiając po swojej stronie godność i dumę! To przyciąga.
Ludzie chcą wybierać między dobrem a złem, a nie między złem i beką.
Niestety, po raz kolejny zrobił Pan ze swojego występu niezłą bekę. Znając Lisa wiem, że to założył – i wykonał założenie w 100%. Po to tam Pana zaprosił. Tylko po to!!! On wie, że Pan się wyłoży! Już nawet na koniec nie starał się, nie jątrzył – bo Pan wykonał plan za niego. Teza poszła w świat: katolicy nie dbają o kobiety (to wyszło w domyśle) – a przy okazji chcą zaszczuć pedałów, transów i innych.
Niech Pan nie myśli, że uważam, że na wszystko trzeba się zgadzać, czy nie bronić swoich poglądów. Trzeba. Jednak z klasą.
O czym trzeba było mówić? A o tym, że to organizacje katolickie, różne, opiekują się stety bitymi kobietami. Że prowadzą domy samotnej matki, schroniska, przytulają pozostawione kobiety do zakonów… O tym, że w porównaniu do Kościoła państwo wygląda słabo. O tym, że zanim kobieta doczeka się na zasiłek z opieki, ten „znienawidzony” proboszcz wciśnie jej pieniądze na mleko do ręki…, zapisze choć na zupę do Caritasu.. Że skieruję ja za darmo do psychologa, do parafialnej poradni rodzinnej… Itd.
Że się nie da? Że zakrzyczą? Wątpię. Lepiej powiedzieć jedno zdanie i przyciągnąć spokojną postawą do dobrej idei, niż sobie pokrzyczeć, i zrazić kolejne rzesze zagubionych…
Życzę przemyśleń w tym temacie. Na razie jest pan na drodze Hołowni, który z religijnego publicysty stał się małpką na sznurku wyszydzaną przez Prokopa na oczach upalonej gawiedzi…
Inne tematy w dziale Polityka