Tym, którzy mają problem w zrozumieniu, jak w końcu te święta wszystkie obchodzić, i co z tym patriotyzmem, podpowiadam: Patriotyzm jest smutny z natury rzeczy. Taka jest jego istota. Wszystkie narody obchodzą patriotycznie bądź zwycięstwo nad wrogiem, bądź wyzwolenie z pod czegoś, albo podobną rocznicę, która upamiętnia dzień, następujący po czymś złym i niedobrym. Za podszewką każdego dnia wyzwolenia siedzą trupy. Nawet amerykański Dzień Dziękczynienia to święto ucieczki od prześladowań…
Odchodzenie od naturalnej zadumy patriotyzmu jest czymś sztucznym. W Hiroszimie nie tańczą na wesoło ci, którzy przeżyli, z tego powodu, że ich tam nie było, a w USA nikomu nie przychodzi do głowy robić czekoladowych wież…
Zadziwia mnie to, że do uciechy w dniach zadumy namawia nas środowisko, które pochwala poprzedni ustrój, a przecież to tam można znaleźć źródła naszego braku przygotowania do świętowania. Przyklejone uśmiechy gasnące tuż za trybuną… Czy to jeszcze pamiętacie?
W tym namawianiu do wesołości jest też wiele zakłamanej retoryki. Wielotysięczne marsze w dzisiejszej Moskwie są chyba najsmutniejsze na świecie, ba! są chmurne i złowieszcze. Jednak za wyciąganie do pochodów wielotonowych haubic Putin zasługuje na medal demokraty, a niektórzy z loży honorowej na tytuł „ludzi honoru”. Gdy były Prezydent Kaczyński zawezwał na paradę dwa czołgi w kapciach (by nie zniszczyły asfaltu), zasłużył na miano faszysty.
Mam też chęć i odwagę powiedzieć, że pewne środowiska nie zasłużyły na świętowanie w ogóle. A zwłaszcza redakcja wiadomej gazety… Zanim zaparadują na wesoło, powinni kilka lat „świętować” pchając na ozdobnej lawecie np. żyjących jeszcze, a wielokrotnie oczernianych „żołnierzy wyklętych”. Bo to dla nich flaga coś znaczyła i w głównie jej nie maczali…
Tymczasem mam dla czekoladowego środowiska propozycję, aby zrobili z czekolady nie orła, a niedźwiedzia. Może śmieszniej nie będzie, ale czytelniej…
Inne tematy w dziale Polityka