Kampania dostarczyła ogromne ilości argumentów na to, kto jest obywatelem Mordoru a kto pozostałej części świata. Sauron w końcu się ujawnił, choć wiele lat udawało mu się tępić przeciwników nożem „języka miłości”.
Orkowie i trolle wylegli na bezdroża mediów i zasypali przestrzeń nowymi kłamstwami, które tym razem okazały się czytelne. Najważniejsi Nazgûle w dymie –e-cygar straszyli już nie babcią, ale i młodzieżą, dla której chcą zasponsorować bilet w jedną stronę.
Nic odkrywczego, bo każda farsa ma swój koniec, ale cieszę się, że dyskusje z adwersarzami będą prostsze. Tego jadu nie da się po wyborach przykryć. Będzie, co cytować.
Sam kandydat Mordoru okazał się zaś najbardziej populistycznym kandydatem wszechczasów, kłamcą przed-wyboczym jakiego nie było – gdyby kandydował w Czechach obiecałby dostęp do plaży morskiej. A wzrok miłości kapiący z oczu… bezcenny.
Inne tematy w dziale Polityka