Gdyby weszło prawo umożliwiające służbom mundurowym powszechne stosowanie prowokacji, polska gospodarka legła by w gruzach, a przynajmniej wielu jej tuzów musiało by się przeprosić z podręcznikami ekonomicznymi, bo bez znajomości nasi biznesmeni to tylko drobne leszczyki umiejący zblatować urzędnika, panią z banku dla kredytu, kontrolera skarbówki czy mundurowego z PG.
Młodym zaś wciska się kity o dobrym biznes planie, w których o dziwo nie można umieścić kwot na łapówki, a to prowadzi młodych do błędnego myślenia, że łapówek nie ma. Wprowadzeni w błąd i nieprzygotowani młodzi biznesmeni prowadzą więc działalność statystycznie tylko 14 miesięcy. (Niestety pomoc z PUPu wzięli na 2 lata, pozostaje im jeszcze potem parę miesięcy przymusowego płacenia ZUSu, co w ramach pomocy pokoleń pożyczają od matki i babci).
To o biznesie, ale w polityce:
Takiej wręcz systemowej prowokacji powinni podlegać przede wszystkim posłowie i urzędnicy wyższych szczebli powoływani u nas niestety z klucza partyjnego (dobra kochanka posła, poderwana „na Ryśka”, może być sekretarą w ministerstwie, a o jej umiejętnościach poza-organoleptycznymi trudno wtedy coś powiedzieć).
Posłowie, i ich plenipotenci pojawiają się jakby znikąd, no …z wyboru demokratycznego. Zatem nie są sprawdzeni, jak członkowie innych systemów, w których pracuje się i podlega ocenie przez kilka lat. Dlatego w każdej kadencji każdy poseł powinien dostać fałszywą propozycję korupcyjną, choćby za ten zegarek, aby można go było sprawdzić.
Wysoka korupcja jest w Polsce rzeczą oczywistą dla każdego, który otarł się o jakikolwiek biznes. Zbyt wielki styk urzędasów i pieniędzy (patrz programy unijne) doprowadził do przejedzenia wielu funduszy, które poszły na projekty kolegów.
Tu proste ćwiczenie: Weź listę zwycięskich projektów związanych bez/lub pośrednio ze stworzeniem strony internetowej. 80 % linków już nie działa – programy po wyrwaniu kasy poszły do kosza.
Podobnie jest z kredytami dla firm, przetargami, certyfikatami, pozwoleniami, koncesjami, odroczeniami podatkowymi, kontrolami a nawet nagrodami dla „najlepszych” firm. Jeśli myślisz inaczej, nie mieszaj w bigosie szczawiu i mirabelek, zobacz jak wygląda Stefan…
Oczywiście za korupcję nie uważa się łapówek dla lekarzy i urzędników. Dla pierwszych za odruch serca, przecież mógł zabić, a przepisał aspirynę; dla drugich za poświęcony czas, bo wydali zaświadczenie o „niezaleganiu” z podatkami już po 14 dniach i to w trudnej sytuacji, bo miałem nadwyżkę – wtedy zaświadczenie „o niezaleganiu” nie przysługuje, poważnie : -).
Niestety wielkość z nas jest za korupcją i pomysły Ziobry mrożą nas, bo myślimy, że nic już w ogóle nie da się załatwić. A tak naprawdę pasiemy drobnych cwaniaczków, którzy moralność wynieśli z komunistycznego PGRu i schylą się i po kawę, i po czekoladki, i po 2 stówki – jak to mówią gangsterzy: dobre cokolwiek.
Ale! Nie martwcie się. Nawet jakby wprowadzono taki pomysł, to będzie on przepisem martwym. Nasi policjanci nie mają czasu na takie duperele, muszą radiowozami podwozić żony do pracy, odbierać dzieci ze szkoły i przesłuchiwać pijaczków spod sklepu. Myślicie, że z powodu ich dręczenia… Hue, hue. Nie, fundusz na inwigilację trzeba jakoś rozpisać. Układ jest prosty: pijaczek 20, ja 180 i „niezwykle ważna informacja” do akt, jako opłacona, choć pozyskana mogła być zupełnie skądinąd, nawet z gazety. I to jest biznes, a nie ściganie prawdziwych przestępców.
Zatem spokojnie, nawet jak wygra PIS, nie wyrzucaj tej kawy, którą przeznaczyłeś dla pani z PGRu…, sory z recepcji, która zapiszę cię na rezonans kręgosłupa już na sierpień 2019 roku, nie wyrzucaj – należy jej się.
Inne tematy w dziale Polityka