Kiedyś Krzysztof Leski lubił bawić się w prostowanie i korygowanie różnych wykwitów naszych (we własnym mniemaniu) nieomylnych sondażowni. Zadanie o tyle żmudne, co syzyfowe. Jednak wczoraj zobaczyłem taki piękny raport z najnowszego badania GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej" w sprawie poparcia Polaków w nadchodzących wyborach prezydenckich, że trzeba nim się tu podzielić.
Oto bowiem GfK Polonia przeprowadziła sondaż ankietowy w dniach 18-22 marca na próbie 1000 osób pytając respondentów o swoje prezydenckie sympatie w różnych konfiguracjach wielkiej trójki Kaczyński-Komorowski-Sikorski.
I tak, GfK donosi nam, że w pierwszej turze wyniki mogłyby kształtować się w sposób następujący:
a) Lech Kaczyński 19% - 27% Bronisław Komorowski;
b) Lech Kaczyński 19% - 22% Radosław Sikorski.
Hmm, wszystko OK. Chociaż wariancie a) wiodący tandem bierze 46% ogólnych głosów, a w wariancie b) jedynie 41%. Troszkę trudno uwierzyć, że aż ponad 50% Polaków głosowałoby na kogokolwiek innego. Z tego da się wykroić całkiem poważnego kandydata do drugiej tury. Dziwne wprawdzie, ale przecież nie niemożliwe.
Magia i cuda zaczynają się jednak dalej. GfK Polonia bowiem bada konfrontacje head-to-head, bez możliwości oddania głosu na kogokolwiek innego niż osoby w pytaniu. I jakie są wyniki?
a) Lech Kaczyński 28% - 52% Bronisław Komorowski;
b) Lech Kaczyński 30% - 48% Radosław Sikorski.
Pora podrapać się po głowie. Że co? O co im chodzi? Nieuświadomionym podpowiadam: zsumowane głosy obu kandydatów w drugiej turze muszą dać nam matematyczne 100%. Inaczej się nie da.
Proszę więc, może ktoś mi odpowie na pytanie, jakim cudem w punkcie a) znikło nam aż 20%, a w punkcie b) 22% głosów? Jeżeli więc brać wyniki kandydatów PO za prawidłowe (bo bliższe rzeczywistym rezultatom osiąganym w wyborach), to Lech Kaczyński w proporcji 52% do 48% z Komorowskim przegrywa, a z Sikorskim wygrywa.
Brawo GfK Polonia. Ręce same składają się do braw. Joseph Goebbels lepiej by tego nie wymyślił.
Źródło: Prezydencki wyścig: prawybory Sikorskiemu nie służą
