Nie, nie, wcale nie chodzi mi o rebeliantów z PiSu. Tą nową siłę, która może nawet nie zdawać sobie sprawy ze swojego istnienia i własnej mocy wspiera w zależności od regionu od 10 do 20% elektoratu.
A chodzi mi o niezależne komitety wyborcze.
Po raz pierwszy na taką skalę w wyborach do sejmików wojewódzkich wystartowały niezależne komitety wyborcze kandydatów na prezydentów i burmistrzów dużych miast. I co najważniejsze zdobyły w tych wyborach sporo miejsc.
Teraz wystarczy tylko by w przyszłorocznych wyborach do Sejmu połączyły siły w jakąś federacyjną partię w stylu "Samorządna Polska"a przewrócą do góry nogami polską scenę polityczną. I to nawet bez agresywnego wsparcia mediów. Bo są to osoby znane i popierane poprzez lokalne środowiska. Coś co miały promować jednomandatowe okręgi wyborcze.
P.S. I prozę pamiętać, że ja to pierwszy wymyśliłem :-)))
Inne tematy w dziale Polityka