No i mamy postęp. Już nie brutalne zabieranie dowodu czy zamykanie babci w domu. Teraz trzeba będzie się nieco natrudzić. Zakupy babci zrobić, posprzątać lub posiedzieć trochę razem słuchając wiadomego radia. A jeszcze lepiej pochwalić ojca Dyrektora i wykupić receptę na którą babci zabrakło ze skromnej emerytury.
Gwarantuję, że rozanielona staruszka wszystko zrobi by usczęśliwić kochanego wnuczka. A przecież napisanie pełnomocnictwa wyborczego to mały pikuś.
Jeszcze prostsze wydaję się zdobycie pełnomocnictwa od kolesi przesiadujących cały dzień na ławce pod sklepem. Urok wina (niegronowego) działa cuda. A gdy dodać do tego jeszcze "kszynkę" piwa to ojej, paru kolesi przyprowadzi. Ech, podpiszą wszystko za repetę...
Gorzej może być z korespondencją z zagranicy. Przecież podróże są drogie i szkoda dla niepewnego głosu tracić fortunę. Tu trzeba podstępu - należy zadzwonić i postraszyć znajomego kartoflami, zacofaniem i ksenofobią. Do tego błagalnym głosem poprosić o obronę przed kaczyzmem. Bracie, ratuj grozi nam dyktatura rodem z Białorusi, policja polityczna, zamordyzm i inne straszliwe plagi IV RP. No, ale pewności nie ma. Możemy tylko liczyć, że znajomy pofatyguje się wysłać odpowiedni list.
Hmmm, trzeba działać, mamy w końcu demokrację i Konstytucję. Niektórzy mówią, że demokrację fiskalną, ale co tam.
Inne tematy w dziale Polityka