Marsz Równości w Poznaniu zakończył się klapą.

Na Marsz przyszło zaledwie nieco ponad 100 osób. Głównie licealistek namówionych przez wojujące feministki. Z roku na rok uczestników jest coraz mniej. Jeszcze rok, jeszcze dwa a Marsz Równości umrze śmiercią naturalną. Kuriozalną sytuacją był fakt, że transparentów i baloników organizatorzy przygotowali więcej niż przyszło demondtrujących.

Z Marszu zresztą wiało smutkiem i nudą. Demonstranci powetowali sobie małą liczbę uczestników długością marszu. Z Placu Mickiewicza na Stary Rynek i z powrotem na Plac Wolności.

Mniejszości seksualne, etniczne czy religijne skandowały apelując o zaprzestanie mowy nienawiści. Polska nie jest krajem tolerancyjnym i nie czujemy się bezpiecznie- twierdzili uczestnicy marszu równości. Było to co najmniej śmieszne, bo pies z kulawą nogą nie zainteresował się ich marszem i paplaniną, a przypadkowi przechodnie patrzyli z zażenowaniem. Uczestnicy chodzili, coś tam krzyczeli, ale jak na złość bez żadnej reakcji.

Na szczęście frekwencją dopisała policja.Setki funkcjonariuszy w pełnym rynsztunku bojowym, dziesiątki wozów policyjnych, nawet oddziały na koniach. Ech, na władzę zawsze można liczyć....