W sumie to nie za bardzo rozumiem zachwyt polskich polityków i dziennikarzy demonstracjami w Kijowie. Przecież zwycięstwo opcji proeuropejskiej nie jest dla Polski korzystne ani szczególnie pożądane. Dlaczego? Ano...
1. Za opcją proeuropejską jest głownie Zachodnia Ukraina, czyli środowiska najbardziej nienawistne Polsce. Dojście do władzy piewców UPA i Bandery nie będzie dla nas korzystne, ba może doprowadzić do napięć we wzajemnych stosunkach.
2. Polska ma dzisiaj dobre kontakty gospodarcze i handlowe z Ukrainą. Przy granicy kwitnie handel lukratywny dla polskiej strony. W ukraińskim bałaganie nasi handlowcy potrafią dobrze się poruszać korzystając z wypracowanych układów i znajomości. W przypadku normalizacji stosunków z Ukrainą ruszy konkurencyjna lawina z Zachodniej Europy. Lawina poparta gigantycznym kapitałem, z którym nie mamy ŻADNYCH szans. Gwarantuje, że w krótkim czasie zostaniemy z rynku Ukraińskiego wyparci.
3. Dalszym zagrożeniem są ewentualne sankcje Rosji wobec Ukrainy. Skutkiem sankcji będzie zapewne szybko postępujący kryzys i recesja w gospodarce wschodniego sąsiada. Rezultat dla nas podobny jak w punkcie wyżej – spadek naszego eksportu. Co gorsze ucierpieć też może nasz eksport na Zachód – zostaniemy wyparci przez tanie ukraińskie produkty.
4. Możemy się również spodziewać podobnych jak 2 lata temu problemów z importem gazu. Tym dotkliwszy, że Europa Zachodnia już korzysta z rury po dnie Bałtyku. Zakręcenie kurka Jamału uderzy wyłącznie w Ukrainę i ... Polskę.
5. Kryzys na Ukrainie zapewne odbije się też negatywnie na naszym rynku pracy poprzez napływ nielegalnych pracowników ze wschodu.
6. I na koniec nasze zaangażowanie na Ukrainie będzie na 100% źle odebrane w Rosji. Nie zyskujemy niczego, a ryzykujemy kolejne sankcje gospodarcze i blokadę eksportu.
Czyli w sumie – czy warto się tak angażować na Ukrainie?
Inne tematy w dziale Polityka