Cleofas Cleofas
57
BLOG

Ledwie Palikot pamięta

Cleofas Cleofas Polityka Obserwuj notkę 27

   Ze zdumieniem przeglądałem dzisiaj polskie portale. Zdumienie wzrastało. Urosło do całkiem pokaźnej groteski.

   Od dawna wiem, że groteska to nasz narodowy gatunek wypowiedzi. Ależ że aż tak. Tego nie podejrzewałem. Myślę nawet, że jesteśmy jedną groteską. Napompowaną do granic, które niedługo pękną.

   Ba, złapałem się na tym, czy przeglądam portale polskie, czy to język polski, którym się posługuję i czy te portale na pewno są pisane w języku polskim.

   Groteskowo mi się nawet wymknęło: dobrze, są pisane w języku polskim, jeszcze ktoś nim się posługuje. Ja, ci, którzy piszą na tych portalach, marnie, bo marnie – piszą jednak. Ktoś im pozwala pisać w języku polskim, lecz to nie może być ot, tak pisanie dobrowolne. To musi być dyktando przez kogoś dyktowane.

   Z historii wiadomo, ciemiężyciel pozwala, ale dyktuje. Portale są pisane zatem pod dyktando ciemiężyciela – taki wniosek emocjonalny od razu mi się podsunął. Ale czy to jawa, panie Mickiewicz? – z mety zadałem sobie pytanie.

 Uszczypnąłem się. Boli. Jawa.

  Taką wiedzę od razu się transponuje w najbliższe regiony, więc zadałem sobie pytanie. Ba, pytania. Czy Niemców byłoby stać, aby zapomnieć, pominąć Goethego? Czy Francuzi są tak szczodrzy, aby wykreślić ze swojej pamięci Prousta?

   Nie odpowiem za Niemców, Francuzów. A za Polaków mogę. Polaków stać na to, aby największych ze swojej pamięci wyprowadzić i przegnać na emigrację zapomnienia. Lecz czy nas na pewno na to stać? Czy mamy tak bogate zasoby do zapamiętania, że tego i owego wymijamy, pomijamy?

  No, ale żeby tak postąpić z największym? Szczypię się cały czas. Boli. Boląca zatem jawa.

  A Amerykanie. Czy Amerykanie takich: Emmersona, Thoreau zapomnieli? Nie, odpowiadam tym razem za Amerykanów. Czytam ich eseistykę, w tym polityczną, a tam w co drugim artykule: Emmerson, Emmerson, Thoreau, Thoreau. A to ksenofobowie jedni. My to pański naród, stać nas , aby najlepszy spośród nas nie był obecny.

  Dzisiaj jego 40. rocznica śmierci, a na portalach w języku polskim ani słowa o nim. Zniewolony naród, apolonizację ktoś przeprowadził i nadal przeprowadza.

   Odwołam się jeszcze do wczoraj. To samo we wszystkich dziennikach telewizyjnych, portalach i co tam jeszcze. Ale było jedno źdźbło. Nie umknęło mi. Mianowicie w „Szkle kontaktowym” pokazano Janusza Palikota, a tam ten polityk wreszcie w imieniu narodu bez pamięci, bez tradycji, powiedział kilka słów o największym z nas, a nawet wypił burgunda i zjadł maliny.

   No i jesteśmy w domu. W domu, który nie ma pamięci, nie ma tradycji, a za to ma takich, a nie innych ludzi i ich reprezentantów, czyli polityków.

   Palikot mnie nie zdziwił. Przerasta w tym parlamencie wszystkich. Przerasta o głowę, albo kilka głów i tylko jego widać. Lecz Palikot jest normalny, a tam widać muszą być karły.

   Palikom wypił burgunda za Gombrowicza. Witolda Gombrowicza, bodaj jedynego geniusza w naszej literaturze. Działo się to wczoraj u Bliklego i jak się domyślam, była to jedyna uroczystość.

  Wyobrażam sobie, że miałbym o tym opowiedzieć Niemcowi, albo Francuzowi, popukałby się w głowę i nazwałby mnie kosmicznym kłamcą. Nie powiem jednak żadnemu Niemcowi, ani Francuzowi, gdyż ze wstydu bym się spalił za naród polski, a przede wszystkim za język polski.

   Nie tutaj pisać o Gombrowiczu, bo chcę tylko zasygnalizować, szturchnąć. Palikot wczoraj mówił, iż Kaczyńscy są w „Transatlantyku”, arcydziele literatury polskiej, z detalami opisani.

   Zgadza się. Wiem o tym, od kiedy na polskiej scenie politycznej pokazali się bliźniacy. A to prorok ten Gombrowicz, orzekłem. Ale geniusze tak mają. Kaczyńscy - toż to sławni na cały kulturalny świat: Baron, Pyckal i Ciumkała, którzy „spółkę mają i interes Koński tyż i Psi Dywidendowy”.

   Wspomniał wczoraj o tym Palikot u Bliklego. I zaciukał. Wspominam ja o tym dzisiaj i też zaciukałem. Baronowie, Pyckale i Ciumkały przechodzą sobie deptakiem narodowym, piszą o nich, o ich napompowaniu, grotesce nadmuchanej, niestrawnej dla podniebienia i ducha, a ty siedzisz cicho, dajesz im hasać, tupać, drażnić komórki szare, umysłowe.

  Pozwalam. I jak mysz za miotłę się chowam. Czekam, aż pękną z tego tupania, szurania, hasania, napompowania. Pękną i będzie po nich.

   Dla pamięci, która gdzieś uciekła w świat groteski, jeszcze jeden cytacik z Gombrowicza, który proponował jako terapię dla Polaków, mianowicie: „Wyzwolić Polaków z Polski”.

   Trawestuję to na hasło politycznie, acz nie emigracyjne: Polacy powinni wyjść z Polski, aby spojrzeć na siebie trzeźwo, bez koturnów, nadymania, jak obcy na siebie samego, mieć do siebie zdrowy stosunek.

   Taka mi się zdarzyła dzisiaj groteskach na portalach, które są pisane w języku polskim. I powiem tak: nie wierzę, to co w nich widziałem. To musi być mara, która nie chce odlecieć.

 

Cleofas
O mnie Cleofas

To - to już lekka przesada.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka