Polscy politycy lubią posługiwać się taka wtórnością, bez mała drugorzędnością Druga Japonia, Drugą Irlandia. Nie ma to nic wspólnego z Drugą Rzeczpospolitą, choć i ta była wtórna do pierwszej. II RP jeszcze dzisiaj ma dwie twarze, tę historyczną i tę publicystyczną, nie świadczy to źle o historykach, tylko publicystach, którzy starym polskim obyczajem są niedoczytani, drugorzędni w swoich sądach.
Wtórność, drugorzędność nie jest wadą samą w sobie, jest wadą, gdy staje się środkiem i celem, gdy nie potrafi siebie opisać i stanąć naprzeciw siebie. A jednak publicystyka II RP nie u wszystkich była drugorzędna, bo takimi dla mnie nie są Stempowski, Adolf Bocheński, Vincenz. Figurą drugorzędności, polskiej gorszości jest obrazek ze „Wspomnień polskich” Gombrowicza, gdy tłum po śmierci zbiera się przed Pałacem, a autor Ferdydurke zadaje pytanie: Kto to jest/był Piłsudski?
Palikot tamtych czasów? Może i tak. Zadaje Gombrowicz pytanie: jaki jesteś, Polaku?
Stań przed sobą, jak chciał Arystoteles w „Poetyce”, oglądnij siebie, a potem wyjdź do innych i siebie realizuj, buduj, żyj. Wyjdź z tej zbiorowej polskości, z tego anachronizmu patriotyzmu, który cię zwęża, unicestwia, bądź Kowalskim, Nowakiem dla siebie, a będziesz nim dla Polski. Twoja drugorzędność ma szansę na pierwszorzędność, gdy będzie twoją przez ciebie wypracowana, budowana.
W polskiej polityce po 89 roku znowu „wysililiśmy się” na wtórność, na drugość. Nie jest to wcale takie kiepskie. Nie chodzi mi o ustrój, ani wybór drogi transformacji, bo innych dróg do demokracji i kapitalizmu nie było i nie ma. Nadal aktualny, acz ciągle uważam, że nieoczytany jest Fukuyama – „Koniec historii”. Nie chodzi przecież o koniec świata, koniec wojen, ale koniec wyborów współbycia w dużych organizmach społecznych.
Wywiad Tuska dla „Wprost”, który trochę zabełta w polskim bajorku, będzie przez przeciwników tego polityka wywracany na nice, a miałeś zrobić to i to, a dróg nie wybudowałeś, a mistrzostwa Europy 2012 jeszcze się nie odbyły. Nasz anachronizm ma wadę ahistoryczności i achronologiczności. Mistrzostwa będą, które prawdopodobnie przegramy, metafora adresowana do zbiorowości zmieniła postać rzeczy, Tusk wycofał projekt IV RP, w czasie kryzysu globalnego utworzył inną metaforę – „zielonej wyspy”. A publicystyka, jak była marna, tak pozostała. A może jednak nie? Bo jest tych kilku, znowu nieoczytanych, znowu zadających zbyt trudne pytanie, bo trzeba wyjść z siebie i zadać sobie pytanie: jakim mam być dla siebie, a takim będę dla zbiorowości, takim z nią będę tworzył Polskę.
Na razie w mediach widzimy kołtunów z pochodnią w rękach, zasłaniających się krzyżem.
Inne tematy w dziale Polityka