Piotr Gliński to pierwszy minister PiS do odstrzału. Za sprawę cenzurowania wybitnego spektaklu, za postawę w stosunku do dociekliwej dziennikarki, a nawet za brak smaku, jaki wykazuje bredniami o patriotyzmie, narodowych mediach i hollywoodzkiej produkcji.
Zbigniew Herbert wyzwałby tego „profesorka” na ubitą ziemię. Kto zarządzą polską kulturą? Czy aż tak niezorientowani ludzi muszą być wysyłani na placówkę, której Polacy nie muszą się wstydzić, bo mamy pierwszorzędne osiągnięcia. Jedyny nasz towar eksportowy – kultura.
Gliński mógł przeczytać, kto jest autorem dramatu, kto reżyseruje spektakl. A następnie zasięgnąć rady profesjonalisty, aby go pouczył, że to nie ramotka bliska pisowskim misteriom z teatrzyku TV Trwam „Rozmowy niedokończone”.
Kulturę trzeba ratować przed Glińskim i jego specjalistą od „struktury” Jackiem Kurskim. Znam wielu takich, jak Gliński profesorów, którzy przez zasiedzenie na uczelni dostali tytuł akademicki. Multum takich beztalenciów, którzy nie mają na koncie interesujących publikacji, którzy nie potrafią skonstruować głębszej myśli.
Gliński, gdyby miał honor, po takich wpadkach podałbym się do dymisji. Komitet Obrony Demokracji ma pierwszego gościa, przed któtym trzeba bronić demokracji, wolnego słowa (wybitnego słowa Elfriede Jelinek) i naszego dobra wspólnego – kultury.
Roman Kurkiewicz nazwał Glińskiego „świętoszkowatym hipokrytą”, ja określę „szweją kultury”. Gliński, pokaż honor!
Inne tematy w dziale Polityka
