
Beata Szydło całkiem nieoczekiwanie została odpowiednio osadzona w swoich realiach politycznych przez tabloid, przez „Fakt”.
Ten dziennik dla suwerena, dla „ciemnego ludu” przypadkowo stworzył alegorię. Mianowicie premier znalazła się z dolnym lewym rogu obok kodu kreskowego.
Tak należy wycenić Szydło, której postać prezentuje odwrotne wartości demokratyczne, jakie reprezentuje KOD.
Pani Szydło, to nie ten kod.
Premier ponoć w głuszy leśnej czyta. Aż tam ją dopadli paparazzi. Oczywiście podesłani przez trolla internetowego zatrudnionego u niej na etacie.
Szydło czyta „Hardą” Elżbiety Cherezińskiej. Nie będą pisał o podniebieniu literackim premier, bo wstydzę się za jej język, który świadczy o brakach.
Szydło to postać z kodem kreskowym, której wartość wycenia prezes Kaczyński. Niedługo, jak „Fakt”, Szydło zaliczy się do wartości makulatury.
Niechcący tabloid trafił w sedno. Miał być landszaft z jeleniem na rykowisku, wyszła alegoria.
Inne tematy w dziale Polityka