Adrian Dański Adrian Dański
1511
BLOG

Czy „Powrót Króla” oznacza nadchodzącą przegraną PiSu

Adrian Dański Adrian Dański Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 70

W głównym wydaniu Wiadomości TVP w niedzielę jego nazwisko padło ponad trzydzieści, a wczoraj ponad czterdzieści razy! Takiej uwagi nie otrzymał nawet Rafał Trzaskowski - gdy rok temu, druga kadencja Andrzeja Dudy wisiała na włosku. Silne przywództwo, największej partii opozycyjnej dużo zmienia w planach wszystkich polityków.

Skupmy się na walce PiS kontra PO. Wiele wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński obawia się Donalda Tuska, ma w pamięci przegraną debatę, pamięta wielokrotne porażki wyborcze, które ponosiła jego partia, gdy Tusk działał na naszym podwórku. Obiektywnie patrząc, nieme ustąpienie konkurentów przy wyborze szefa partii, pokazuje że zaplecze widzi w nim jednoznacznego lidera i Prezes na pewno to dostrzega.

Należy jednak mieć też świadomość, że Tusk posiada ogromny negatywny elektorat, który zostanie dodatkowo zmobilizowany działaniami PiSu. Z całą pewnością wiele ludzi zagłosuje specjalnie „przeciwko Tuskowi”.

Czy zatem Tusk ma szansę sprawić, że po 8 latach hegemonii PiS przegra wybory? To już nie jest taka oczywista sprawa.

Aby pokonać PiS należy w pewnym stopniu wejść w ich grę i pokonać ich własną bronią. Siłą Prawa i Sprawiedliwości jest koordynacja oraz szukanie nowych kanałów i form komunikacji. Możemy się śmiać z topornego przekazu TVP, z powtarzania jak mantrę „für Deutschland”, z nieco nieudolnych fal komentarzy, które zalewają Internet za każdym razem, gdy pojawia się drażliwy temat. (Pamiętamy choćby historyjkę o nauczycielkach które siedzą na kawie zamiast pracować, która była przeklejana przez anonimowe konta na Twitterze podczas protestów nauczycieli w 2019 roku.). Tylko że to wszystko jednak działa.

image

Skoordynowane działania, dyscyplina w trzymaniu się „przekazu dnia” (przekaz dnia - codzienne wytyczne, rozsyłane przez kierownictwo partii do działaczy z listą tematów które mają być poruszane, a nawet konkretnych zwrotów, których mają używać politycy) dają wymierne, sondażowe korzyści. Na korzyść PiSu działa też bańka informacyjna, którą udało się stworzyć (TVP, Radio Maryja, WPolityce.pl, Do Rzeczy, i od niedawna cała gigantyczna grupa Polska Press). Odcięcie przeciętnego Kowalskiego od negatywnych informacji, sprawia że dostęp do twardego elektoratu Partii jest bardzo trudny.

Jeśli działania PO będą takie anemiczne, jak w przypadku ostatnich lat, jeśli kierownictwo partii nie wymyśli kreatywnych sposobów na dotarcie do ludzi to poniosą sromotną porażkę. Dziś nie można liczyć na to że zostanie się zaproszonym do Roberta Mazurka, tam powie kilka okrągłych zdań o obniżeniu podatków albo o kolejnym planie socjalnym i notowania wystrzelą jak Falcon Heavy. To już dziś tak nie zadziała.

Tak samo nie ma szans aby trend został odwrócony przez nudne konferencje prasowe. Tak mówię tutaj o Borysie Budce. Z całym szacunkiem do tego polityka, ale osoba o charyzmie rozgotowanego ziemniaka, stająca przed kamerami i nie będąca w stanie przekazać informacji w charakterystyczny i dosadny sposób, nie przynosi partii znacznych zysków wizerunkowych. Pod tym względem Donald Tusk jest jednym z najlepszych polityków na polskiej scenie.

Warto też się pochylić nad negatywnym elektoratem. Negatywny elektorat Donalda Tuska nie musi oznaczać jednoznacznie głosów oddanych na PiS. Rządzący są dziś w trudnej sytuacji, stając w roli obrońcy znacznie bardziej odsłaniają się na ciosy. Łatwiej zaatakować mówiąc o tym co się dzieje teraz, o tym że poseł wepchnął żonę do pięciu rad nadzorczych, niż o aferach o których ludzie już nie pamiętają. Uszczelnienie gardy przez wewnętrzną uchwałę mającą przeciwdziałać nepotyzmowi, jest znakiem że kierownictwo PiSu dostrzega niebezpieczeństwa związane z – trzymając się bokserskiej terminologii - bronieniem pasa.

Rolą PO powinno być zakulisowe porozumienie się z inną partią opozycyjną (np. dość bliskim światopoglądowo Hołownią), tak aby przekierować „hejterów” do głosowania na opozycje. Dobrze by było gdyby, w pewnym stopniu, ten duet się uzupełniał, i stanowił realną alternatywę dla PiSu.

Czy zatem jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie: czy Prawo i Sprawiedliwość przegra najbliższe wybory? Jeszcze miesiąc temu odpowiedziałbym że jeśli partia nie rozpadnie się na skutek bardzo wyraźnych wewnętrznych tarć, to trzecią z kolei kadencję ma w kieszeni. Dziś już nie mogę być tego taki pewien. Na pewno wygra jeśli opozycja nie wyciągnie wniosków i nie nauczy się żyć w nowej rzeczywistości.


Jestem nerdem obserwującym otaczający mnie świat.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka